wtorek, 2 października 2012

Dziewięćdziesiąty dziewiąty: lekkie cupcakes

Nie powiem, że są to dietetyczne babeczki, bo nie są, ale na pewno są o wiele wiele lżejsze niż tradycyjne cupcakes. A dlaczego? Bo ani w cieście, ani w kremie nie ma ma masła! Przepis jest bardzo prosty, szybki i przepyszny :)

CUPCAKES Z KOKOSOWYM KREMEM


Składniki na 6 sztuk:

3 duże jajka
5 łyżek cukru
100g mąki

Na krem:
250g serka mascarpone
1 żółtko
1 łyżka cukru
2 łyżki syropu kokosowego
wiórki kokosowe
masa marcepanowa do ozdoby

Piekarnik nastawiamy na 180 st.C.
Całe jajka miksujemy na gładką, pienistą masę.
Dodajemy stopniowo cukier cały czas miksując.
Następnie wsypujemy powoli mąkę nadal miksując.

Masę przelewamy do papilotek umieszczonych w blasze do muffinek i pieczemy przez 15 minut a następnie wyłączamy piekarnik i NIE WYJMUJEMY BABECZEK!!! Zostawiamy je w środku na około 30 minut aż przestygną.

W tym czasie możemy zabrać się za krem...
Żółtko jaja miksujemy z cukrem na jednolitą masę. 
Następnie dodajemy mascarpone i syrop kokosowy.

Na wystudzone babeczki nakładamy krem i obtaczamy go w wiórkach kokosowych. 
Babeczkę możecie przyozdobić motylkiem/kwiatkiem/serduszkiem wyciętym z masy marcepanowej lub cukrowej.


Enjoy!




wtorek, 18 września 2012

Dziewięćdziesiąty ósmy: Francuskie tosty

Oj muszę przyznać, że zakochałam się w nich. Zwykle unikam pieczywa, ale łapię się ostatnio na tym, że czekam na sobotnie śniadanie, żeby znowu zrobić te przepyszne tosty! Polecam szczególnie tym, którzy mają czas na poranny przegląd prasy :)

FRANCUSKIE TOSTY


Składniki dla 1 osoby:

2 kromki pełnoziarnistego pieczywa tostowego
1 jajko
Plaster dobrej szynki
Odrobina tartego żółtego sera
Świeże liście bazylii
Sól, pieprz, olej

Jajo rozbełtujemy z solą i pieprzem.
Na patelni rozgrzewamy niewielką ilość oleju.
Szynkę kroimy na 3 równe kawałki.


Tosty maczamy w jajku z obu stron, kładziemy na jedną stronę szynkę i na tej stronie najpierw smażymy - na średnim ogniu.
Po odwróceniu tosta natychmiast posypujemy go tartym serem tak, aby mógł się troszkę rozpuścić.

Smażymy na złoto-brązowy kolor, wykładamy na talerz i zajadamy ze świeżymi ziołami!





Bon appetit!

piątek, 31 sierpnia 2012

Dziewięćdziesiąty szósty: Poire Belle Helene

Przyznam się na wstępie, że deser ten robiłam już trzeci raz. Niestety w ciągu poprzednich dwóch razów nie udało mi się zrobić dokumentacji fotograficznej. Tym razem zrobiłam deser specjalnie bez okazji i w mniejszej ilości, bo musiałam go zjeść sama ;) ale za to uwieczniłam go na zdjęciach.

Do zrobienia deseru zainspirowała mnie książka "Ujęcia ze smakiem", którą wygrałam w konkursie na durszlak.pl. Zajrzałam na blog autorki, żeby zapoznać się z przepisem i podpierając się nim zrobiłam po swojemu. Być może znawcy kuchni francuskiej dopatrzą się tu jakiejś profanacji, więc od razu mówię: krytyka mile widziana. Lodów, z którymi podałam gruszki również nie ukręciłam sama (bo Helene Dujardin na swoim blogu podaje również przepis na lody), ale użyłam moim zdaniem najlepszych polskich lodów - od Grycana.

Podaję link do przepisu Helene Dujardin: http://www.tarteletteblog.com/2010/10/recipe-gluten-free-spiced-poached-pears.html



GRUSZKI PIĘKNEJ HELENY




Składniki dla 4 osób:

4 nieduże ale pękate gruszki
sok z 1/2 cytryny
2 łyżeczki cynamonu
2 gwiazdki anyżu
kilka ziaren kardamonu
szczypta imbiru
łyżka miodu
pół tabliczki gorzkiej czekolady
odrobina mleka
8 gałek lodów waniliowych

Na wstępie wytłumaczę ubogość lodów w moich miseczkach - kiedy wszystko było już przygotowane do sesji i nadeszła chwila, by nałożyć lody, otworzyłam pudełko a tam...prawie pusto! No więc nałożyłam ile było :)

Zaczynajmy!
Gruszki myjemy, obieramy (zostawiamy ogonek) i wkładamy do niedużego rondelka tak, aby stały.
Zalewamy wodą, aby zakrywała gruszki i dodajemy sok z cytryny, przyprawy i miód.


Gotujemy 15-20 minut, aż gruszki zmiękną. 
Miękkość sprawdzamy wykałaczką w najgrubszym miejscu najgrubszej gruszki - musi wchodzić jak w miękkie masło!
Kiedy gruszki się gotują rozpuszczamy gorzką czekoladę z odrobiną mleka w misce nad wrzącą wodą.

Ciepłe gruszki wkładamy do miseczek, do każdej dokładamy po 2 gałki lodów waniliowych i polewamy gruszkę czekoladą - tak, żeby spłynęła po całej od ogonka.

Podajemy szybciutko zanim lody się rozpuszczą!!!


Bon apetit!


niedziela, 19 sierpnia 2012

Dziewięćdziesiąty czwarty: Francuska zupa cebulowa

No wreszcie nadszedł ten dzień! Dzień, w którym zrobiłam swoją pierwszą zupę cebulową...Od razu bez bicia się przyznaję, że nie dorównuje smakiem tej, którą jadłam w Paryżu. Ale i tak jest przepyszna. Jak zwykle powstała po przejrzeniu 1000 przepisów i przeczytaniu tylu historii na jej temat. Ta jest po mojemu. Możecie krytykować!


FRANCUSKA ZUPA CEBULOWA




Składniki na 4 porcje:

4 duże białe cebule
3 ząbki czosnku
1,5 litra bulionu drobiowego
 300 ml białego półwytrawnego wina
1 łyżka masła
1 łyżka cukru
Oliwa z oliwek
1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
Kilka listków świeżego tymianku
Szczypta białego pieprzu
Czarny pieprz
Sól

Bagietka
Ser gruyere


Cebulę obieramy i kroimy w jakieś tam piórka, paseczki czy coś tam - byle nie w kostkę!
Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzuca my całą cebulę, zmniejszamy ogień i dusimy pod pokrywką przez około 30 minut na złoty kolor.
Najlepsza będzie głęboka patelnia, do której będzie można wlać bulion.

Następnie dodajemy masło cukier i posiekane ząbki czosnku i na większym ogniu podsmażamy ciągle mieszając około 5 minut aż cebulka złapie brązowy odcień - ale uważamy, żeby nie przypalić.

Zalewamy cebulkę bulionem, dodajemy przyprawy i liście tymianku.
Gotujemy około 5 minut dodajemy wino i gotujemy jeszcze chwilę.


Zupę nalewamy do żaroodpornych miseczek, wkładamy kromkę bagietki posypaną tartym gruyerem i wstawiamy do piekarnika na opcję zapiekanie aż do rozpuszczenia sera.

Podajemy gościom uprzedzając, że naczynia i zupa są bardzo gorące!


Bon apetit!

wtorek, 14 sierpnia 2012

Dziewięćdziesiąty trzeci: Biszkoptowe omleciki

Jakoś tak wzięło mnie na miniaturki...były palmierki, dzisiaj omleciki a po głowie chodzą mi jakieś wytrawne tartinki :) Więc szykujcie się na miniaturowe pyszności!
Tymczasem zapraszam na śniadanko...w sam raz na jutrzejszy wolny poranek!


BISZKOPTOWE OMLECIKI




Składniki na 2 osoby:

2 jajka
2 czubate łyżki mąki
1 łyżka cukru
1/3 szklanki mleka
1 łyżka śmietany
Owoce leśne
Cukier puder


Piekarnik nastawiamy na 180 st.C góra+dół.

Oddzielamy białka od żółtek.
Żółtka miksujemy z łyżką cukru na jednolitą, jasną masę.
Z białek ubijamy sztywną pianę.

Do żółtek dodajemy mleko a później mąkę.
Miksujemy.

Następnie dodajemy drewnianą łyżką pianę z białek i delikatnie mieszamy.

Na blachę na papier pergaminowy wykładamy masę tworząc ok. 5cm placuszki.

Wstawiamy do piekarnika na 15 minut, ale po 5 minutach zwiększamy temperaturę do 200 st.C.
Pieczemy aż uzyskają złocisty kolor.

Wyjmujemy z piekarnika i podajemy ze śmietaną rozrobioną z cukrem pudrem i owocami leśnymi.

Smacznego!!!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

dziewięćdziesiąty drugi: mini-palmiery

Książę z Bajki wyruszył na męską wyprawę przemierzać kajakiem jedną z polskich rzek, tymczasem ja, usychając z tęsknoty przez 4 dni nie specjalnie miałam ochotę na cokolwiek. Włączając w to jedzenie i gotowanie. Ale wczoraj postanowiłam pobuszować po Tesco i kupić wszystko to, co Książę z Bajki uważa za bezsensowne, bo przecież mięso jest podstawą każdego dania...Ech...
No ale Księcia nie ma. Więc w lodówce różne różności a w głowie jeszcze bardziej rozmaite pomysły.
Żeby było po kolei zaczniemy od śniadanka. Które ostatnimi czasy jadam około 13-tej, zwykle nie we własnym domku. Ale dziś wstałam raniutko i wzięłam się do pracy. W związku z tym przedstawiam Wam idealnie pasujące do porannej latte...



PALMIERY
a właściwie palmierki



Składniki:
(około 20 sztuk)

1 opakowanie gotowego ciasta francuskiego
1 łyżka masła
2 łyżeczki cukru trzcinowego
1 żółtko 


W małym rondelku roztapiamy masło z dodatkiem cukru i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia.
Rozwijamy ciasto francuskie i smarujemy je masą maślano-cukrową - cienko i równomiernie.

Teraz część techniczna:
Zwijamy ciasto wzdłuż dłuższego brzegu w kierunku środka - zaczynamy z obu stron tak, żeby rolki spotkały się na środku.

Ciasto wkładamy no 10 minut do zamrażalnika i w tym samym czasie odpalamy piekarnik na 200 st. góra i dół.

Po wyjęciu ciasta kroimy je ostrym nożem na 5mm plasterki i układamy na blasze na papierze do pieczenia.
Smarujemy z wierzchu żółtkiem rozbełtanym z odrobiną wody.
Posypujemy delikatnie cukrem trzcinowym.

Pieczemy przez 15-20 minut na środkowym poziomie piekarnika aż się ładnie zarumienią.

Ja zjadłam [nie wszystkie na raz oczywiście ; ) ] palmierki z rozpuszczoną czekoladą z dodatkiem suszonych wiśni.
Do tego caffe latte i poniedziałkowy poranek staje się piękny!




Bon apetit!


wtorek, 31 lipca 2012

Dziewięćdziesiąty pierwszy: Konfitura z jabłek z wanilią

W ostatnią niedzielę odwiedziliśmy moją Mamę Chrzestną i dostaliśmy od niej 1,5 kg jabłek - papierówek. Ponieważ były lekko poobijane, trzeba było je szybciutko przerobić. A że z kuchennej szafki puste słoiki już się prawie wysypywały, postanowiłam kilka z nich wykorzystać i zrobiłam przepyszną konfiturę jabłkową z nutą waniliową. Pychota! I dziś proponuję ją Wam w zestawieniu z ostudzonym ryżem - obiad w sam raz na upalny dzień!


KONFITURA JABŁKOWA 
Z WANILIĄ




Składniki na 5 słoiczków:

1,5 kg jabłek (u mnie papierówki)
150g cukru
sok z 1/2 cytryny
2 laski wanilii



Od razu Wam powiem, że praca to dość żmudna, ale jakże opłacalna dla podniebienia smakosza!

Zacznijcie od przygotowania słoików i pamiętajcie o ich wyparzeniu!

Jabłuszka myjemy, obieramy i kroimy w kostkę o boku około 1 cm, wycinając wcześniej gniazda nasienne.
Wrzucamy je do garnka z dużym dnem.
Dolewamy odrobinę wody na dno.
Dodajemy cukier.
Gotujemy na średnim ogniu i staramy się często mieszać, żeby się nie przypaliły.

Gdy jabłka zaczną się rozpadać i zacznie tworzyć się bezkształtna masa dodajemy dok z cytryny i wyskrobane ziarenka wanilii.

Wszystko dokładnie mieszamy.

Konfitura musi być bardzo gorąca kiedy przekładamy ją do słoików.
Po zakręceniu słoik stawiamy na zakrętce i odstawiamy na kilka godzin.

Tak zamknięta konfitura wg teorii ludowych powinna nadawać się do spożycia przez kolejny rok. Ale jest tak dobra, że pewnie się o tym nie przekonam ;)




niedziela, 29 lipca 2012

Dziewięćdziesiąty: Bruschetta tricolore

Mam dziś dla Was przepis na pyszną i efektowną przystawkę. Świetnie się sprawdza na kameralnej imprezie ale i do wykwintnej włoskiej kolacji będzie jak znalazł. Także zapraszajcie gości i smakujcie włoskich pyszności w trzech kolorach!



BRUSCHETTA TRICOLORE




Składniki dla 5 osób:

1 długa bagietka
Łyżka masła
Suszone zioła (bazylia, oregano)
2 nieduże pomidory
10 dkg tartego żółtego sera (najlepiej mozzarella)
Duża garść liści bazylii
Kilka gałązek świeżego oregano
2-3 ząbki czosnku
Łyżka oliwy z oliwek
Sól, pieprz


Bagietkę kroimy w ukośne kromeczki - po 3 sztuki na osobę.
Masło mieszamy z dużą ilością suszonych ziół i smarujemy wszystkie kromki.

W moździerzu ucieramy liście bazylii i oregano z czosnkiem i oliwą.



Pomidory parzymy we wrzątku i obieramy ze skórki.
Kroimy je w drobną kostkę i doprawiamy solą i pieprzem.
Podgrzewamy je w małym rondelku, żeby trochę zmiękły, ale zachowały kształt.

Dla każdego gościa robimy 3 kromki:
Jedną z serem żółtym,
drugą z pomidorami,
trzecią z pesto z bazylii.

Nic trudnego a wygląda super i smakuje jeszcze lepiej!



Buon appetito!


czwartek, 26 lipca 2012

Osiemdziesiąty dziewiąty: Lemonade!

Wakacyjne lenistwo powoduje, że do kuchni wciąż mi nie po drodze. Poza tym przez dłuższą chwilę nie było mnie w domku, to i nie było jak gotować. Ale już jestem. Mam śliczne nowe mebelki na balkonie (na którym swoją drogą jest straszliwie gorąco) i siedząc na nich popijam sobie najbardziej orzeźwiający napój, jaki świat wymyślił!

MIĘTOWA LEMONIADA


Składniki na 1 litr napoju:

1 duża cytryna
3 gałązki mięty
1-2 łyżki cukru
Duuuużo kostek lodu
1 litr zimnej wody niegazowanej

Cytryny i liście mięty należy dokładnie umyć.
Cytrynę kroimy na pół.
Jedną połówkę wyciskamy do wody, a drugą kroimy na mniejsze cząstki i wszucamy do napoju.
Miętę delikatnie traktujemy w moździerzu i wrzucamy do dzbanka.

Jeżeli wolicie lekko słodką lemoniadę możecie ją dosłodzić cukrem - najlepiej w tym wypadku sprawdza się cukier trzcinowy :)

Smacznego!

Obiecuję, że to ostatni tak leniwy przepis. W okolicach weekendu spodziewajcie się prawdziwych pyszności!




sobota, 7 lipca 2012

Osiemdziesiąty ósmy: Jajecznica na kurkach

Taki pomysł z samego rana, bo trzeba wyjeść wszystko z lodówki przed wyjazdem na wakacje :)

JAJECZNICA NA KURKACH I POMIDORACH



Składniki dla 2 osób:

6 jajek
100 g świeżych lub mrożonych kurek
5 pomidorków cherry
Szczypiorek
Łyżka masła
Sól i pieprz


Zaczynamy od podsmażenia na maśle kurek i pokrojonych w ćwiartki pomidorków na średnim ogniu.
Delikatnie solimy.

Następnie wbijamy jajka i mieszamy.
Czekamy aż się zetnie do naszej ulubionej konsystencji.

Przed podaniem, już na talerzu, posypujemy posiekanym szczypiorkiem.

I już.

Mam nadzieję, że będzie Wam smakowało.:)





wtorek, 12 czerwca 2012

Osiemdziesiąty szósty: Choco-cupcakes z kremem truskawkowym

Mój pradziadek był cukiernikiem. Przed wojną miał przy ulicy Bagatela w Warszawie zapewne bardzo uroczą cukiernię. A to zobowiązuje :) Dlatego postanowiłam dziś zmierzyć się z cukierniczą sztuką, choć nie mam o tym bladego pojęcia :P
Przejrzałam kilkanaście przepisów na ciastka, torty i kremy. Przeprowadziłam w swojej głowie jakieś nadzwyczaj skomplikowane kalkulacje i wyszło, co wyszło - w zasadzie tak, jak chciałam. 
Jeśli chodzi o cupcakes, osobiście uważam, że ich ciasto powinno być dość gęste i zbite, bo wtedy wygodniej je zjeść - nie kruszą się!
A jeśli chodzi o krem z truskawek - przekroczyłam wszelkie granice perfekcji! I jestem z siebie baaardzo zadowolona!

CZEKOLADOWE CUPCAKES
Z KREMEM Z TRUSKAWEK



Składniki na 6 babeczek:

1 szklanka mąki
5 łyżek cukru pudru
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 tabliczki czekolady
50g masła
2 łyżki gorzkiego kakao
1 szklanka mleka

Na krem:

100g miękkiego masła
3 łyżki cukru pudru
100g truskawek



W małym rondelku roztapiamy czekoladę z mlekiem i masłem oraz kakao.
Wszystko mieszamy na małym ogniu, aż się dokładnie połączy.
Odstawiamy do ostygnięcia (np. do zlewu z zimną wodą).

Piekarnik ustawiamy na 180st. C (góra+dół)

Oddzielamy białka od żółtek.
Żółtka miksujemy z cukrem pudrem na gładką masę.
Dodajemy mąkę i proszek do pieczenia i wlewamy masę czekoladową, która powinna być chłodna!
Miksujemy aż wszystkie składniki się połączą - powinniśmy otrzymać gęstą, ale płynną masę.

Białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli.
Dodajemy je stopniowo do masy czekoladowej delikatnie mieszając drewnianą łyżką tak, aby piana nie opadła.

Masę przekładamy/przelewamy delikatnie do papilotek lub innych foremek do babeczek.

Wstawiamy do  nagrzanego piekarnika na 25-30 minut na prawie najniższy poziom, żeby nie spiekły się zbytnio z góry.

Za krem możemy się wziąć w trakcie pieczenia lub później, bo i tak babeczki muszą mocno wystygnąć przed nałożeniem kremu!

Jak robimy krem?
Truskawki traktujemy blenderem aż zrobią się zupełnym musem.
Dodajemy je do masła i cukru i miksujemy kilka minut aż powstanie jednolita, różowa, puszysta masa.



Krem możemy włożyć do lodówki, żeby stężał.
Przed dekorowaniem babeczki można na kilka minut umieścić w zamrażarce, żeby schłodził się ich wierzch - wtedy krem będzie lepiej przylegał :)



Mam nadzieję, że Wam wyjdą i będą smakowały. Nie wzgardzę również poradą w zakresie wypieków, bo jak już mówiłam - nie mam o tym pojęcia :P







                                                                       
                                                                                                      Enjoy!



środa, 6 czerwca 2012

Osiemdziesiąty trzeci: Tiramisu

Jakoś tak mi przyszła chęć na coś słodkiego i nagle podczas zakupów wpadł mi w oko serek mascarpone. W związku z tym postanowiłam zrobić pyszny włoski deser...

TIRAMISU




Składniki na 4 porcje:

250g mascarpone
2 jajka
2 łyżki cukru
Kilkanaście biszkopcików
Filiżanka espresso
1 łyżka gorzkiego kakao


Zaczynamy od zaparzenia espresso, żeby zdążyło ostygnąć.
Oddzielamy żółtka od białek.
Żółtka miksujemy z cukrem aż powstanie gładki krem i dodajemy mascarpone - dalej miksujemy.
Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę.

Pianę z białek dodajemy do masy z mascarpone i delikatnie mieszamy drewnianą łyżką, żeby piana nie opadła.

Biszkopty nasączamy w kawie - tylko chwilkę, żeby się nie rozpadły!

Na dno szklanych pucharków lub kieliszków układamy biszkopty, a na nie wykładamy masę.

Wstawiamy do lodówki na kilka godzin.

Przed podaniem posypujemy deser gorzkim kakao przez sitko.


Buon appetito!

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Osiemdziesiąty drugi: Krem z pieczarek



Sesja sesją, ale student też coś jeść musi. Więc niech student kupi:

250g pieczarek
Kostkę rosołową grzybową

A w domu niech znajdzie:
2 ząbki czosnku
Troszkę śmietany
2 łyżki masła
Pieprz biały
Gałkę muszkatołową mieloną
Sól

i niech mu to na 2 porcje starczy pysznego z pieczarek kremu!

Niech student (nie-student też oczywiście może) umyje i posieka pieczarki byle jak. 
Niech smaży na masełku na średnim ogniu aż się skurczą i zrumienią.
Niech doda wyciśnięty czosnek i przez minutę jeszcze smaży.

Kostkę grzybową niech rozpuści w 500 ml wrzątku.

Niech w garnku zmiesza bulion, pieczarki i przyprawi i...
Niech to wszystko blenderem potraktuje, aż krem gładki powstanie!
Niech do miski naleje i kleksa ze śmietany zrobi.

A jak z grzankami chce, to niech starą bułkę w kostkę pokroi i w piekarniku na blasze w 200 st.C z termoobiegiem przez 5-10 minut rumieni.

Niech zje i uczyć się idzie! A jutro w mikrofali drugą porcje niech odgrzeje!



Na zdrowie!




środa, 30 maja 2012

Osiemdziesiąty pierwszy: Sezonowo

Tak, wiem...nie pisałam nic sto lat. Ale nie martwcie się - nie porzuciłam gotowania ani nie umarłam z głodu. Jedzonko się robiło i się jadło, tylko nie było czasu napisać...Kilka przepisów czeka w kolejce, ale ponieważ sezon na truskawki zaczął się na dobre to trzeba ustąpić im pierwszeństwa!


NALEŚNIKI Z TRUSKAWKAMI




Składniki na 8-10 naleśników:

500g świeżych truskawek
4 łyżki śmietany 12% ale w miarę gęstej
5-6 łyżeczek cukru

Przepis na naleśniki tutaj

Truskawki myjemy i pozbawiamy szypułek - ja robię to przy pomocy małej łyżeczki.
Przekładamy je do miski i rozgniatamy rękami, uważając by się nie opryskać sokiem.
Dodajemy śmietanę i cukier i mieszamy już łyżką.

Na wystudzone naleśniki wykładamy po dwie hojne łyżki truskawkowego farszu i zawijamy.



Bon appetit!

piątek, 11 maja 2012

Osiemdziesiąty: Wątróbki drobiowe z owocową nutą

Przyznaję, że pomysł na połączenie smaków podpatrzyłam w knajpie...ale nie wiem zupełnie, jak smakowało w oryginale, więc przepis na samo przyrządzenie wątróbek jest mój własny :) W zasadzie to nigdy w życiu nie robiłam wątróbki, bo nie specjalnie za nią przepadam, jak wielu...ale postanowiłam ją dobrze doprawić a połączenie z truskawkami, którymi można ją przegryzać, jest idealne...Dodałam też odrobinę malinowej nuty w postaci zakupionego we Francji malinowego vinaigre (zamiast niego możecie użyć zwykłego octu balsamicznego a pod koniec smażenia dodać odrobinę syropu malinowego).




WĄTRÓBKI Z TRUSKAWKAMI


Składniki na 1 porcję:

20 dkg wątróbek drobiowych
4-5 truskawek
garść roszponki lub rukoli
gęsty sos balsamico (można zrobić samemu)
2 łyżki oliwy z oliwek
3 łyżki malinowego octu balsamicznego 
1 łyżka miodu
sól
pieprz

Wątróbki myjemy delikatnie i osuszamy na papierowym ręczniku.
Na patelni rozgrzewamy oliwę z octem balsamicznym - na średnim ogniu.
Na patelnię kładziemy wątróbki i dość mocno przyprawiamy je solą i pieprzem.

Smażymy około 10 minut na średnim ogniu, aż się mocno zarumienią.
Pod koniec smażenia dodajemy miód i ewentualnie odrobinę syropu malinowego.

Gdy wątróbki przyjemnie skwierczą na kuchence, możemy zająć się ułożeniem pozostałych składników na talerzu.
Truskawki i roszponkę/rukolę myjemy.
Z dwóch truskawek odcinamy szypułki nożem - tak, aby miały płaski koniec.
Kroimy jak na zdjęciu - w cienkie plasterki tak, aby później można było je lekko rozłożyć i postawić.
Pozostałe dwie po prostu kładziemy na talerzy gdzieś między liście roszponki...

Na talerzu malujemy dość obfity szlaczek przy pomocy balsamico. 

Gorące wątróbki prosto z patelni wykładamy na talerz, starając się nie zdemolować dekoracji ;)


Teraz powinno wyglądać przepięknie i smakować zaskakująco dobrze, jak na zwykłą wątróbkę.

Aha i jeszcze jedno: Jeżeli kupicie tylko tyle produktów ile potrzeba na tę porcję, będzie Was ona kosztowała około...2 zł!!!



środa, 9 maja 2012

Siedemdziesiąty dziewiąty: Parówki w cieście francuskim

Dzisiejszą propozycję wypadałoby bardziej nazwać pomysłem niż przepisem. Więc powiedzmy, że mam dla Was pomysł na fajną ciepłą przekąskę, która idealnie sprawdzi się na niedużej domówce, albo jako kolacja przy filmie w leniwą sobotę :)




Składnki:

7 parówek
7 plasterków żółtego sera
Opakowanie gotowego ciasta francuskiego
1 jajko


Parówki i ser zawijamy w ciasto i dokładnie sklejamy brzegi.
Jajko rozbełtujemy z odrobina wody i smarujemy ciasto.

Pieczemy na kratce w piekarniku nagrzanym do 220st.C przez 20 minut.

Chrupiemy!

Bon appetit!

niedziela, 6 maja 2012

Siedemdziesiąty ósmy: Nadziewane papryki

Dawno temu obiecywałam Wam, że zrobię paprykę faszerowaną nadzieniem, które zostało mi po sylwestrowych pomidorkach. No i wreszcie zrobiłam.



Dodałam do farszu około 20 dkg boczku parzonego pokrojonego w małe kawałki i podsmażonego. Piekłam w naczyniu żaroodpornym z niewielka ilością oliwy.
Z przepisu, którego użyłam od pomidorków została mi połowa farszu i wystarczyło go do nafaszerowania 6 średnich czerwonych papryk.

Piekarnik nastawiamy na 200 st.c na górę i dół i pieczemy 30-40 minut, aż papryki zmiękną i pomarszczą się.

Do tego zrobiłam sos z pomidorów z puszki z dodatkiem bazylii, oregano i odrobiny mielonego chilli.

Danie efektowne i dość sycące, więc spisze się raczej jako dodatek do dania głównego niż przystawka...

Buon appetito!

sobota, 21 kwietnia 2012

Siedemdziesiąty siódmy: Pancakes!

Mam dziś dla Was coś w sam raz na leniwy weekendowy poranek. Przypuszczam, że wielu z Was oglądając w dzieciństwie amerykański film, marzyła o tym, żeby zjeść te puszyste placuszki polane złocistym syropem, które Amerykanie (jak się wydaje) pałaszują dość często...Ja dziś spełniłam to swoje marzenie z dzieciństwa! Przepis podpatrzyłam w gazecie, którą ktoś czytał koło mnie w metrze. Nie mogłam go nie zapamiętać!


PANCAKES Z SYROPEM KLONOWYM



Składniki:

1 jajko
3/4 szklanki mąki
1 szklanka mleka
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka cukru pudru

Oliwa z oliwek do smażenia

Syrop klonowy*

*może być miód lub syrop owocowy


Patelnię smarujemy papierem nasączonym oliwą z oliwek i nagrzewamy na średnim ogniu.

Wszystkie składniki na ciasto miksujemy na jednolitą, gęstą masę.

Na patelnię wylewamy po dwie łyżki ciasta na jednego placuszka i smażymy na złocisty kolor z obu stron.

Przed każdym nałożeniem placków na patelnię, smarujemy ją oliwą.

Placuszki układamy na stercie i polewamy syropem.

Można podawać z owocami - przyznaję, że kompozycję z malinami też ściągnęłam z gazety z przepisem :)
Ale musicie przyznać, że wyglądają przeapetycznie!!!



Enjoy!

piątek, 20 kwietnia 2012

Siedemdziesiąty szósty: Rozmarynowy kurczak w śliwkowym sosie

Będzie troszkę bardziej tradycyjnie, niż zwykle...ale jedno pozostaje niezmienne: robi się szybciutko! Jak zwykle wpadłam do domu w okienku (5-godzinnym z resztą...) i oczywiście straszliwi byłam głodna. Słodkie obiady i węglowodany w tym tygodniu już mi delikatnie mówiąc zbrzydły. Miałam ochotę na coś bardziej wyrafinowanego a jednocześnie lekkiego...

ROZMARYNOWY KURCZAK
W ŚLIWKOWYM SOSIE



Składniki (dla 1 osoby):

Pojedyncza pierś z kurczaka
Łyżeczka mielonej kolendry
Łyżeczka mielonego kminku
Łyżeczka suszonego rozmarynu
Sól

Na sos:
6 suszonych śliwek kalifornijskich
2 łyżeczki miodu
Łyżeczka (!) soku z cytryny
Szczypta białego pieprzu



Śliwki zalewamy 100 ml wrzątku w małej miseczce i odstawiamy.
Kurczaka myjemy i oprawiamy, następnie nacieramy wszystkimi przyprawami (solą, kminkiem, kolendrą, rozmarynem).

Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 st.C przez 15-17 minut (grzanie: góra+dół).

Śliwki przekładamy razem z wodą do małego rondelka i dodajemy sok z cytryny i odrobinę białego pieprzu.
Gotujemy na wolnym ogniu aż śliwki dobrze zmiękną i dadzą się rozkawałkować drewniana łyżką. W czasie gotowania można dodawać odrobinę wody, gdy zbyt dużo wyparuje.
Na koniec gotowania (po około 10 minutach) dodajemy miód i mieszamy.
Zestawiamy z fajerki.


Gdy kurczak się upiecze malujemy go sosem i podajemy np. z brokułami i pomidorkami cherry oraz ryżem lub ziemniakami.



Smacznego!

środa, 18 kwietnia 2012

Siedemdziesiąty piąty: Czekoladowe naleśniki z ananasem

Przepis ten powstał w windzie, między parterem a 4-tym piętrem, kiedy wracałam strasznie głodna do domu. Czasu na jedzenie miałam nie za dużo, bo obowiązki czekały, a w lodówce nic gotowego do spożycia. Ale pomyślałam o kupionym kilka dni temu ananasie (za 2 zł!), który na pewno już dobrze dojrzał i czeka aż ktoś go zje. Przyszły mi do głowy naleśniki, bo to danie można naprawdę szybko zrobić! Oczywiście, jak już weszłam do domu, zestroiłam się w fartuch i zaczęłam wyjmować wszystko co potrzebne, okazało się, że nie ma mąki! Ale żądza czekoladowego naleśnika była tak silna, że szybko ubrałam się z powrotem i poleciałam do osiedlowego J
I tym oto optymistycznym akcentem kończę wstęp i zapraszam Was na :



NALEŚNIKI CZEKOLADOWE Z ANANASEM I MIĘTĄ




Składniki na 8 naleśników:

Przepis na ciasto: tutaj
Dodajemy:
 2 łyzki prawdziwego kakao
 Łyżkę cukru

Cały świeży ananas
Dwie garście świeżej mięty
2 łyżki soku z cytryny
Łyżka masła


Proponuję zacząć od pokrojenia ananasa w bardzo drobną kostkę.
Później nagrzewacie dwie patelnie – jedną na naleśniki, drugą na ananasa (na nią wrzucacie łyżkę masła).
Raz-dwa rozrabiacie mikserem ciasto na naleśniki.
Na patelnię wrzucacie ananasa z sokiem z cytryny i dusicie pod przykryciem, mieszając mniej więcej po każdym usmażonym naleśniku ;)
Pod koniec dodajecie liście mięty, do czasu aż zmiękną.
Na gotowe naleśniki nakładamy po dwie łyzki kawałków ananasa (najlepiej tylko na ćwiartkę naleśnika) i składamy w trójkąciki.

Pewnie fajnie by było polać te naleśniki jeszcze jakimś sosikiem, ale niestety zabrakło mi na to czasu i szybkiego pomysłu :( Jeśli macie jakieś pomysły w tym zakresie - napiszcie w komentarzu!




Bon appetit!








sobota, 14 kwietnia 2012

Siedemdziesiąty czwarty: Tuna salad

Resztki mieszanki sałat patrzyły na mnie błagalnym okiem już od kilku dni...a ja ostatnio jakoś nie miałam smaku na zielone...ale dziś rano wstałam i po oględzinach zawartości lodówki zabrałam się do roboty...

SAŁATKA Z TUŃCZYKIEM


Składniki na 2 porcje:

4 garście mieszanki sałat
Pół zielonej papryki
6 oliwek czarnych
6 oliwek zielonych
4 pomidorki cherry
Pół cebuli (lepiej czerwonej, 
ale u mnie była akurat biała)
Puszka tuńczyka w sosie własnym
Olej sezamowy/oliwa z oliwek
Sól i pieprz

Pozwolicie, że nie będę pisać jak zrobić sałatkę...
Pamiętajcie tylko, żeby dokładnie umyć wszystkie warzywa!

Resztę widać na załączonych obrazkach...


Buon appetito!



środa, 11 kwietnia 2012

Siedemdziesiąty drugi: Owocowe sorbety

Ostatnio mam straszną ochotę na owoce. Kilka dni temu proponowałam Wam oczyszczające smoothies, które od tamtej pory piję raz dziennie. Dziś mam dla Was kolejną lekką owocową propozycję.

Z owoców, które mi zostały (bo kupiłam ich przed Świętami sporo) postanowiłam zrobić sorbety.
Przepis równie prosty, jak na smoothies: Trzeba potraktować blenderem owoce, przelać do pojemniczka i włożyć na 3 godziny do zamrażarki i co około 30 minut przemieszać, żeby konsystencja pozwalała na nałożenie kulek do pucharków :)

Zostało mi pół melona i banan, więc zapraszam was na...

BANANOWY I MELONOWY
SORBECIK


Buon appetito!

sobota, 7 kwietnia 2012

Siedemdziesiąty pierwszy: Mój Paryż w Warszawie

Jest na Ziemi kilka takich miejsc, gdzie czuję się tak dobrze, że tylko szukam pretekstu, by znów się w nich znaleźć. Są to całe państwa, ich regiony, miasta, miasteczka i wsie, gdzie wrony zawracają...ale też knajpki i kawiarenki, których smaków i aromatów nie zapomnę do końca życia.

Do mojego katalogu tych właśnie miejsc dołączyła dziś francuska boulangerie patisserie 
Cafe Baguette 
przy Krakowskim Przedmieściu 69 w Warszawie.



Znalazłam się tam zupełnym przypadkiem. Miałam dziś nie wychodzić z domu, ale wyszłam przejść się z aparatem (i z nadzieją, że pogoda się trochę poprawi). A że się nie poprawiła, to zmarzłam straszliwie i w okolicach Placu Zamkowego pomyślałam o rozgrzewającej kawie. Nawet już przekroczyłam próg jednej z komercyjnych kawiarni, ale coś mnie tknęło, że na Starówce muszą być jakieś bardziej urokliwe miejsca.

I dosłownie kilka kroków dalej moją uwagę przykuła zaparowana szyba wystawowa, przez którą dojrzałam to miejsce. Miejsce, w którym już zawsze będę robić sobie przyjemności w postaci caffe latte i świeżo upieczonego francuskiego smakołyku.




Najciekawsze jest to, że lokal został otwarty po raz pierwszy właśnie dzisiaj, więc to chyba nie przypadek sprawił, że przekroczyłam jego pachnące progi.

Klimat miejsca jest niesamowity. Lokal jest malutki, zaledwie kilka stolików. Przemiłe dziewczyny krzątają się parząc kawę i nakładając gościom francuskie specjały: rogaliki, bagietki, kanapki, desery... A tuż obok - na oczach wszystkich, dwóch przemiłych, uśmiechniętych panów wyrabia i piecze te wszystkie pyszności.




Nie chciałam stamtąd wychodzić. Mogłabym tam przesiadywać godzinami, czytając książkę lub gazetę i chłonąć klimat tego miejsca. I tak zapewne będę robić. Będzie to moje miejsce, w którym będę się uśmiechać do siebie i do innych, choćby na dworze była zamieć śnieżna...


A na koniec chciałam podziękować za możliwość zrobienia kilku zdjęć ;)