wtorek, 31 stycznia 2012

Czterdziesty siódmy: Sałatka z kurczakiem, mango i avocado polana miętowo-cytrusowym dressingiem

Głodni nowych przepisów? Na pewno! Sesja spowodowała zastój w twórczości, ale już po wszystkim! Odespałam i mogę tworzyć, więc szykujcie się na lawinę przepisów...bardzo wyszukanych przepisów :)

Dziś proponuję bardzo kolorową i bardzo egzotyczną sałatkę. Inspirowana jest oczywiście obrazkiem z książki Gordona, ale jak zwykle musiałam coś pozmieniać :)


EGZOTYCZNA SAŁATKA Z KURCZAKIEM


Na 4 porcje potrzeba:

1 Podwójna pierś z kurczaka
1 nieduże mango
1 małe awokado
4 garście roszponki
2 garście rukoli
Garść orzeszków piniowych
Sok z 1/2 limonki
Sól, pieprz

Na dressing:

4 łyżki soku z pomarańczy
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki musztardy francuskiej
1 łyżeczka miodu
Garść posiekanych liści mięty
Sól morska



Zaczynamy od kurczaka, bo on potrzebuje najwięcej czasu.
Ja zrobiłam go na parze, ale możecie też upiec w piekarniku (200 st.C/12-15 minut). Ja nalałam do garnka trochę wody i na metalowe sitko położyłam kurczaka, którego wcześniej oczyściłam i natarłam solą i pieprzem. Pod przykryciem robił się 15 minut.

A kiedy kurczak się grzeje...

Rukolę i roszponkę dokładnie myjemy i odkładamy na sitko, żeby obeschły.

Przygotowujemy dressing...mieszając wszystkie jego składniki...

Awokado przekrawamy na pół na około i "odkręcamy" od pestki, którą następnie wyjmujemy.
Obieramy ze skórki i kroimy w paski wzdłuż.

Mango obieramy i odkrawamy wszystko wokół pestki.
I też kroimy w paseczki, uprzednio przekrawając na pół w poprzek.

Kiedy kupujecie egzotyczne owoce, musicie je starannie wybrać. Awokado powinno być lekko miękkie, kiedy się je naciśnie i mieć bardzo ciemnozielony kolor. Mango natomiast powinno być jędrne, czerwono-pomarańczowe (zielony kolor świadczy o niedojrzałości owocu) i przede wszystkim powinno intensywnie, pięknie pachnieć przez skórkę!


Pokrojone owoce układamy na talerzykach i polewamy sokiem z limonki, żeby nie utleniły się i nie zrobiły się ciemne.

Kiedy kurczak będzie gotowy, odkładamy go na chwilę na deskę, żeby wchłonął soki. 

Na rozgrzaną patelnię wysypujemy orzeszki i prażymy je, cały czas podrzucając je, żeby się nie przypaliły.

Kroimy kurczaka w plasterki i przystępujemy do układania wszystkich składników na talerzykach.

Na owoce kładziemy kolejno:
Rukolę
Kurczaka
Roszponkę
Posypujemy orzeszkami
Polewamy dressingiem



Sałatkę od razu podajemy, bo ciepły kurczak spowoduje, że liście szybko zwiędną.

Buon appetito!

wtorek, 17 stycznia 2012

Czterdziesty szósty: Lekka Panna Cotta

Och! Przekroczyliśmy 5000 wyświetleń! Super. Bardzo się cieszę, że tak chętnie tu zaglądacie. W konkursie na bloga roku może nie uda mi się wygrać (ale w przyszłym na pewno też wystartuję), ale Wasze odwiedziny są dla mnie o wiele cenniejsze, bo wiem, że mam dla kogo gotować i wiem, że jest Was coraz więcej.

Dobrze się ten jubileuszowy numerek zdarzył, bo właśnie zrobiłam mój ulubiony, najukochańszy na świecie i najpyszniejszy, moim zdaniem, deser. I to w wersji light. No, może pół-light :P

Poznałam kiedyś kucharza, który mi powiedział, że to trudny do zrobienia deser i przez wiele lat nawet nie spróbowałam go zrobić. A później jak mnie natchnęło, to się odchudzałam i jedzenie śmietany nie było mi na rękę, sami rozumiecie. Ale podpierając się różnymi informacjami, które zewsząd do mnie docierają postanowiłam stworzyć wersję lajtową. Skorzystałam też z książki Gordona, ale już jej nie ufam. Oszukują tam, albo Gordon kiepsko gotuje :P


PANNA COTTA
Light





Potrzebne produkty (3 porcje):

300ml mleka (2 lub 3,5%)
Mały jogurt naturalny (180g)
Laska wanilii
2-3 łyżki cukru pudru
10g żelatyny w proszku

Owoce w syropie (wiśnie/maliny/truskawki/jagody)
Ja użyłam Wiśni w amaretto - pyszne!


Procedura jest troszkę skomplikowana i czasochłonna. Ponadto deser musi tężeć około 3-4 godzin, więc nie próbujcie go robić na ostatnią chwilę!

Mleko wlewamy do rondelka.
Laskę wanilii przekrawamy wzdłuż na pół i przejeżdżamy ostrzem noża, wydobywając pestki.
Wrzucamy  je do mleka i podgrzewamy 5 minut na wolnym ogniu.
Dodajemy także cukier - stopniowo i kontrolując smak, żeby nie przesłodzić.
Mieszamy dobrze i zagotowujemy mleko.

Zestawiamy z palnika i dodajemy żelatynę rozpuszczoną w niewielkiej ilości przegotowanej, gorącej wody.

Odstawiamy w chłodne miejsce (ale nie do lodówki!!!) do wystygnięcia.

Do chłodnej mieszanki dodajemy jogurt naturalny i dokładnie mieszamy



Przelewamy do jakichś małych naczynek. Ja wybrałam filiżanki, bo mają kształt w sam raz do panna cotty :)
Przykrywamy folią aluminiową i odstawiamy do lodówki na co najmniej 3 godziny.

Przed podaniem deser trzeba przełożyć na talerzyki, odwracając filiżankę do góry dnem.
Jeżeli nie będzie chciał wypaść, zanurzcie go na kilka sekund do miski z ciepłą wodą.







Deser polewamy syropem owocowym i dajemy też kilka owoców, starając się, aby było estetycznie i dekoracyjnie :)









Buon appetito!

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Zbliża się koniec głosowania!!!


Kochani!

 Dziękuję Wam za wszystkie oddane do tej pory głosy. Tym, którzy jeszcze nie zdążyli zagłosować, albo się wahają przypominam, że głosowanie trwa do 19-ego stycznia.
Treść i numer sms'a, którego należy wysłać, aby oddać głos znajdziecie w kolumnie po lewej stronie!


Jeszcze raz - dziękuję :)

niedziela, 15 stycznia 2012

Czterdziesty piąty: Polędwiczki wieprzowe w sosie śmietanowo-kurkowym na makaronie tagliatelle

Nie! To nie był mój pomysł, żeby znowu jeść makaron! To Książę z Bajki wymyślił! Ale dobrze wymyślił...


Kiedyś jadłam to danie w bardzo urokliwej i klimatycznej knajpie Denny's Steak House w Szczyrku - najlepszy steak house w jakim do tej pory byliśmy, a było ich kilka... No jeszcze ten w Hiszpanii gdzie robili półkilowe steki na grillu nad żywym ogniem grubo dał radę :)

Wracając do dzisiejszego przepisu.

Zakupów potrzeba niedużo...
 na 2-3 porcje:

1 polędwiczka wieprzowa (ok.400g)
250g makaronu tagliatelle
2-3 łyżki śmietanki 12-18% 
Szklanka kurek(nie wiem ile to gramów będzie)
Łyżka prawdziwego masła
Oliwa do smażenia
Pieprz kolorowy
Sól i pieprz


Mięsko płuczemy w zimnej wodzie.
Kroimy w poprzek włókien(!) na 2-3 cm plastry
Wkładamy do miski, zalewamy łyżką oliwy i dodajemy pieprz kolorowy. Nie solimy!
Masujemy mięso i przykryte folią wstawiamy na co najmniej godzinę do lodówki.

Kiedy nadejdzie czas obiadu przygotowujemy się do działania...
Gotujemy osoloną wodę i wrzucamy makaron.
W małym rondelku na małym ogniu roztapiamy masło i wrzucamy kurki.
Podsmażamy 2 minutki i dodajemy śmietankę.
Doprawiamy solą i pieprzem.
Sos podgrzewamy na małym ogniu często mieszając, aby się nie zważył.

Patelnię rozgrzewamy na średnim ogniu i nalewamy tyle oliwy,  aby ledwo pokrywała dno.
Kiedy do końca gotowania makaronu pozostaną 3 minuty (wg tego, co napisano na opakowaniu), kładziemy polędwiczki na patelnię.
Podkręcamy grzanie.
Smażymy 2 minutki z jednej i 1 minutkę z drugiej strony

I teraz rzecz najważniejsza!

Polędwiczki trzeba podawać od razu i nie zostawiać ich na patelni/w piekarniku itp bo wyschną i będą twarde!
Powinny być ślicznie różowiutkie w środku a na zewnątrz ładnie zarumienione.

Kiedy polędwiczki się smażą, wykładamy makaron na talerze i polewamy sosem, ale nie całym.

Gotowe polędwiczki układamy na środek makaronu i kładziemy jeszcze po łyżce sosu na wierzch.

Natychmiast podajemy i zjadamy!!!

Smacznego!

piątek, 13 stycznia 2012

Czterdziesty czwarty: Na zdrowie!

Postanowiłam się z Wami podzielić przepisem niezbyt skomplikowanym, ale równie smacznym, jak i zdrowym. Żeby nie było, że odżywiamy się z Księciem tylko makaronami i innymi bombami kalorycznymi.
Dziś w programie...

Kurczak smażony bez tłuszczu


Dla 2 osób:

1 podwójna pierś z kurczaka
Gałązka rozmarynu
Łyżeczka przyprawy do kurczaka
Szczypta soli


Można podawać z gotowanym na parze bukietem warzywnym i ryżem lub kuskusem.


Mięso płuczemy w letniej wodzie, odkrawamy wszystkie tłuszcze i inne błony oraz chrząstki.
Oddzielamy mniejszy mięsień znajdujący się od spodu piersi.
Nacieramy solą i przyprawą.
Możecie użyć oczywiście dowolnych przypraw. Ja akurat miałam ochotę na tę kurczakową :)

Patelnię nagrzewamy na średnim ogniu.
Kładziemy kurczaka na patelnię i smażymy po ok. 5-7 minut z każdej strony ( mniejsze kawałki po 2-3 minuty). 
Czas smażenia w dużej mierze zależy od kuchenki i patelni, więc kontrolujcie mięsko w trakcie :)

Jeżeli mięso będzie przywierało do patelni, możecie podlać je odrobiną wody, która od razu zacznie wrzeć i wtedy jest bardzo łatwo odkleić mięso i przewrócić na drugą stronę. Możecie powtarzać ten zabieg - nie zmieni on smaku dania :)

W przygotowaniu kurczaka najważniejsze jest, aby nie katować go długo na patelni/w piekarniku itp. Bo później znowu powiecie, że kurczak jest be, bo jest suchy. Wcale nie musi być! Trzeba tylko kontrolować w czasie obróbki termicznej, czy już się zrobił, a jak tylko się zrobi to jeść a nie suszyć!

W trakcie smażenia możecie jeden z kawałków nakroić w najgrubszym miejscu i zajrzeć do środka, czy już się usmażyło.
Kiedy tylko przestanie być różowe w środku zaczynamy je dusić.

W tym celu nalewamy wody tyle, aby zakryła dno i przykrywamy na 3 minuty.

Do duszenia dodajemy listki rozmarynu, nadadzą cudownego aromatu.


Odparowujemy wodę i podajemy do stołu...



Smacznego!

wtorek, 10 stycznia 2012

Czterdziesty trzeci: Pasta aglio, olio e pomodoro!

Zero siły, zero pomysłu, zero jedzenia w lodówce. Ale są takie produkty, które ma się zawsze! I właśnie z nich powstał mój dzisiejszy obiad :)




Na jedną porcję pasty potrzebujesz:

50-100 g makaronu - zależy jak bardzo jesteś głodny/a
3-4 pomidory suszone pływające w oliwie
jeden malutki ząbek czosnku
około 1 łyżki oliwy z oliwek
suszone oregano, bazylia, chilli
sól


W kwestii wyboru makaronu: ja wybrałam tagliatelle, bo miałam jakąś resztkę...ale może być każdy inny. Myślę, że najwięcej radości sprawi jednak długi makaron :)

Tenże makaron wrzucamy do wrzącej osolonej wody i gotujemy al'dente.
Pomidory kroimy na małe kawałeczki.
Odcedzony makaron wyrzucamy na talerz, polewamy oliwą, wyciskamy do niego czosnek, dodajemy pomidorki i mieszamy.
Na wierzch sypiemy zioła i chilli, przy okazji można ozdobić nimi talerz na około - będzie bardziej kolorowo.

No i tradycyjny listek bazylii, żeby lepiej smakowało.
Moja babcia zawsze mówi, że jak coś jest pięknie podane, to o wiele lepiej smakuje. Święta prawda.


Buon appetito!

czwartek, 5 stycznia 2012

Czterdziesty drugi: Energetyzująca sałatka

Jest to kolejny przepis inspirowany książką Gordona Ramsaya (dostałam ją pod choinkę, dlatego...). Poza pomarańczami jednak, wszystko w niej zmieniłam... :)

Sałatka z wędzoną sieją i pomarańczami


Składniki:
2 pomarańcze
Paczuszka kiełków słonecznika (chyba 300g)
150-200 g Wędzonej siei albo innej rybki
Sól morska

Pomarańcze umyć, dokładnie obrać i pokroić w małe kawałeczki.
Jedną cząstkę wycisnąć do sałatki już zmieszanej.
Rybkę porwać też na małe kawałeczki.
Wrzucić kiełki, szczyptę soli i wymieszać.
Koniec.


Bon appetit! 


poniedziałek, 2 stycznia 2012

Czterdziesty pierwszy: Pomidory faszerowane kuskusem

Mam dziś dla was pomysł na przystawkę na ciepło, która na pewno sprawdzi się na zimowych imprezkach i nie tylko :) Przepis nie jest mój...Pochodzi z książki Gordona Ramsaya "zdrowa kuchnia". Zmienię dla Was jednak proporcje, ponieważ jak robiłam wg przepisu x 3 to zostałam z połową farszu... :/


Dla 12 osób potrzeba:

12 średnich czerwonych pomidorów
200 g kaszy kuskus
Garść orzechów włoskich/piniowych
Garść rodzynek sułtańskich
Łyżeczka mielonej kolendry
Łyżeczka suszonej mięty albo garść świeżych posiekanych liści
Łyżeczka soku z cytryny
Łyżka oliwy z oliwek
Sól i pieprz


Nie jest to wcale danie trudne ani czasochłonne bardzo. Oto, co robimy:

Pomidory myjemy i od każdego odcinamy górną 1/3.
Nie pomieszajcie "przykrywek", niech każda leży koło swojego pomidora!
pomidory wydrążamy łyżeczką, miąższ odkładamy do miski.

Kaszę zalewamy wrzątkiem i odstawiamy.
Kiedy napuchnie dodajemy ją do miąższu, dodajemy przyprawy i rodzynki.
Orzechy drobno siekamy lub miażdżymy w moździerzu i dodajemy do farszu.

Dodajemy sok z cytryny i wszystko dokładnie mieszamy.


Tak przygotowany farsz upychamy łyżką do pomidorów, tak aby trochę wystawał.
Przykrywamy "wieczkiem" i ustawiamy na posmarowanej oliwą blasze.





Wkładamy do nagrzanego do 200 st.C piekarnika na 20-25 minut.
Podajemy od razu po wyjęciu!


Farsz który mi pozostał zamroziłam i postanowiłam, że dodam do niego mięsa mielonego i wypełnię nim papryki... Mam nadzieje, że się uda i niedługo przedstawię Wam, co z tego wyszło :)

Bon appetit!