niedziela, 30 marca 2014

112: Bezy z kajmakiem

Było mi dzisiaj trochę smutno...i nie wiem czy bardziej dlatego, że M. jest daleko w Afryce czy dlatego, że pojechał tam beze mnie... W każdym razie, kiedy babie smutno to albo nie je nic przez cały dzień albo rzuca się na słodkości. U mnie to drugie nastąpiło wczesnym popołudniem. Nabyłam więc kilka produktów w osiedlowym sklepie i postanowiłam znów zmierzyć się z własnym cukierniczym brakiem talentu. Przegrałam, ale i tak podam Wam przepis, bo to podobno nie moja wina...bezy po prostu trudno się robi. Jednak mimo niezbyt udanego wyglądu smakowały tak, jak powinny smakować bezy!

BEZY Z KAJMAKIEM

Składniki na 6-8 porcji:

4 białka
150-200 g cukru pudru
szczypta soli

300 g masy krówkowej
100 g miękkiego masła




Jak widzicie na zdjęciach moje bezy niestety nie specjalnie zachowały swój kształt...prawdopodobnie przyczyną było to, że ubite białka za długo stały i piana oklapła. Teoria jest taka, że trzeba białka ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę a później stopniowo dodawać cukier puder. Generalnie wszystko to powinno pozostać dalej sztywne...u mnie niestety troszkę zaczęło się rozlewać, kiedy przekładałam masę na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Ale plan i tak był taki, żeby były w miarę płaskie aby dało się z nich później zrobić podwójne ciastko. Ostatecznie smakowały jak bezy :)
Ci, którzy znają mnie dłużej wiedzą, że jestem cukierniczym beztalenciem i mam nadzieję, że mi to wybaczą ;) Mam nadzieję, że Wam się uda...widziałam wiele przepisów wykorzystujących te proporcje i bezy na zdjęciach wyglądały tak, jak powinny. Wniosek taki, że to ja coś popsułam...no nic.

Bezy trzeba suszyć w piekarniku nagrzanym na 110 st.C przez 1-1,5 godziny. Inna teoria mówi o 140 st.C przez 45 minut. Możecie spróbować.

Jeśli chodzi o kajmak...koniecznie chciałam, żeby był w miarę płynny i wylewał się z bezowego ciastka...i to mi się akurat udało! Masę krówkową przełożyłam do miski i miksowałam aż zrobiła się puszysta. Później po kawałku dodawałam miękkie masło. Na czas oczekiwania na bezy wstawiłam masę kajmakową do lodówki, żeby trochę stężała.

Kiedy bezy się już dobrze wysuszą, wyjmujemy je z piekarnika, żeby ostygły. Pomiędzy dwie bezy nakładamy masę kajmakową. Sugeruję jeść łyżeczką lub widelczykiem :)

Jeśli dacie radę zjeść więcej niż jedną, dajcie znać. Bo ja po jednym tak się zasłodziłam, że nie będę się już chyba smucić do końca tygodnia...następnego oczywiście ;)





Smacznego!

wtorek, 25 marca 2014

111: Sandwich z kurczakiem w 5 smakach

Dzisiaj propozycja śniadaniowa. Może się wydawać, że to tylko dla tych, którzy mają rano dużo czasu. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zabrać super-kanapkę ze sobą do szkoły czy pracy. Poza upieczeniem kurczaka przygotowanie jej trwa dosłownie chwilę...


SANDWICH 
Z KURCZAKIEM W 5 SMAKACH



Składniki na 2 mega-kanapki:

2 bagietki korzenne
1 pierś z kurczaka
2 rzodkiewki
1 mały pomidor
4 liście sałaty
2 łyżki majonezu
2 łyżki jogurtu bałkańskiego
1 łyżeczka przyprawy 5 smaków
sól i pieprz


Zacznijmy od przygotowania kurczaka. Mięso trzeba umyć i osuszyć. Filet trzeba przekroić w poprzek - tak aby powstały dwie płaskie części i odkroić mały mięsień znajdujący się od spodu (tzw. polędwiczkę). Kurczaka solimy, posypujemy przyprawą i dobrze w niej obtaczamy. 
Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C góra+dół. Kurczaka pieczemy na kratce na środkowym poziomie przez 18 min. Po tym czasie będzie przepysznie soczysty.

Włączmy też opiekacz, żeby dobrze się rozgrzał. 
Przez te kilkanaście minut przygotujmy sobie pozostałe składniki. Sałatę, pomidora i rzodkiewki trzeba umyć. Rzodkieweczki kroimy na plasterki, pomidora z resztą też, ale najpierw na pół :)
Bagietki korzenne przekrawamy wzdłuż, ale nie do końca - tak, żeby dało się ją później zamknąć. Majonez mieszamy z jogurtem i doprawiamy solą i pieprzem. Sos rozprowadzamy wewnątrz bagietki. Na dolnej połówce kanapki kładziemy sałatę i plasterki rzodkiewki i pomidora. 


Kiedy kurczak już się zrobi kroimy go w plastry o grubości ok. 1 cm. Kiedy trochę ostygną układamy je na kanapce. Całość zamykamy i wkładamy do opiekacza, żeby bułka zrobiła się chrupiąca. 

Oczywiście zaraz po wyjęciu z opiekacza kanapka smakuje najlepiej, ale jeżeli zapakujecie ją w papier śniadaniowy powinna pozostać chrupiąca do czasu przerwy na lunch ;)




niedziela, 23 marca 2014

110: Ostre krewetki z białym winem

Motto dzisiejszego przepisu brzmi: "gdzie fotografki cztery, tam...będzie co jeść!". Dziś po zakończeniu zajęć na uczelni udało mi się namówić dziewczyny na to, by wpadły do mnie na jakąś kolację i wino. Bo generalnie miałam wielką ochotę na krewetki, a M. wyruszył w miasto, więc była to idealna okazja na wspólną kolację Fantastycznej Czwórki (tylko dla wtajemniczonych :P). Zrobiłyśmy szybkie zakupy i powstała pyszna kolacja. Zapraszamy na:


OSTRE KREWETKI 
W SOSIE Z BIAŁEGO WINA


Składniki na 5-6 porcji:

1 kg krewetek tygrysich*
5-6 ząbków czosnku
1-2 papryczki piri-piri
pół szklanki białego wina
natka pietruszki
1 cytryny
oliwa z oliwek
łyżeczka soli

długa bagietka


*gotowanych mrożonych i obranych lub 80 dkg świeżych

Jeżeli tak, jak my kupiliście mrożone krewetki opłuczcie je letnią wodą i pozwólcie się rozmrozić. W czasie oczekiwania możecie zająć się pozostałymi składnikami. Czosnek trzeba pokroić w cienkie plasterki, a papryczkę piri-piri bardzo drobno posiekać. Jeżeli nie lubicie bardzo ostrych dań przetnijcie papryczkę na pół wzdłuż i wyskrobcie pestki. Posiekajcie także garść listków pietruszki.

Włączcie piekarnik na program grillowanie 180 st.C. i pokrójcie bagietkę na kromki. Trzeba będzie ją wstawić na kratce do pieca, kiedy krewetki będą już prawie gotowe. 

Na bardzo dużej patelni rozgrzejcie oliwę - tyle, żeby cienka warstwa pokrywała całe dno. Jeżeli nie macie takiej ogromniastej możecie robić to na dwóch jednocześnie. Chodzi o to, żeby krewetki się nie dusiły we własnym sosie ale podsmażyły. 
Na rozgrzaną oliwę wrzucamy krewetki, czosnek, posiekane papryczki. Dodajemy sok z całej  cytryny i solimy. Jeżeli krewetki były mrożone, najprawdopodobniej puszczą trochę wody - odgarnijcie je wtedy na brzegi patelni i pozwólcie wodzie odparować. Cały czas smażymy na mocnym ogniu i energicznie mieszamy. Kiedy woda odparuje a sos zagęści się dodajemy wino, które znów powinno dość szybko odparować, jednak pozostawić swój aromat. Na sam koniec smażenia dodajemy posiekaną natkę. 

Mam nadzieję, że nie zapomnieliście wstawić bagietek do pieca? wystarczą im dosłownie 2 minuty, żeby zrobiły się przyjemnie chrupiące! A zamoczone w tym aromatycznym sosie...hmmmm...


Do krewetek proponuję podać białe wino, które zapewne otworzyliście, bo jest składnikiem sosu:) 



Smacznego!


piątek, 14 marca 2014

109: Penne salmone e spinaci

Ci z  Was, którzy znają mnie już trochę wiedzą, że mam słabość do kuchni włoskiej a w szczególności do makaronów...zwłaszcza w weekendy... A dzisiaj w końcu piątek! Także wracając z pracy/szkoły wpadnijcie do sklepu i kupcie składniki na...


PENNE Z ŁOSOSIEM I SZPINAKIEM



Składniki na 4-5 porcji:

500 g makaronu penne
40 dkg filetu z łososia świeżego*
250 g świeżego szpinaku
50 g masła
1/2 szklanki mleka lub śmietany 18%
2 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
sól i pieprz

*możecie tez użyć wędzonego, ale jak dla mnie
 ma zbyt intensywny smak do tego dania.


Zaczynamy od wstawienia wody na makaron. Pamiętajcie, żeby ją posolić ;) I od razu weźmy się za łososia. Trzeba usunąć z niego skórę i pokroić rybę w małe kawałki. Później smażymy go na oliwie z oliwek. Jeżeli wybraliście surową rybę - trzeba ją od razu posolić.

Jak tam woda? Jeśli się gotuje - wrzucamy makaron i pilnujemy, żeby się nie rozgotował.

Liście szpinaku trzeba dokładnie opłukać, a ząbki czosnku obrać i drobno posiekać. Do łososia dodajemy masło i mleko/śmietankę, mieszamy i po chwili dodajemy czosnek i szpinak. Patelnię przykrywamy pokrywką, aby wszystko się poddusiło. Po około minucie mieszamy, jeszcze raz przykrywamy i znów mieszamy i tak, aż do momentu, gdy cały szpinak będzie się zblanszuje. Doprawiamy pieprzem i solą. Odcedzamy makaron i mieszamy go z sosem.


 Oczywiście jeśli macie ochotę, możecie posypać pastę parmezanem...ale ja osobiście do tej wersji makaronu go nie używam.


Buon appetito!


środa, 12 marca 2014

108: Sałatka z kaczką i rokpolem

Dzisiaj nic nie będę obiecywać. Dzisiaj po prostu mam dla Was świetny przepis na te pierwsze wiosenne dni. A jeśli chodzi o mnie...no cóż, chyba wszystko zaczyna zmierzać wreszcie we właściwym kierunku, więc i chęci do działań twórczych w kuchni powinno przybywać z każdym dniem...

Tymczasem zapraszam na sałatkę!

PIERŚ Z KACZKI NA SAŁATACH
Z ROKPOLEM I ŻURAWINĄ


Składniki na 2 porcje:


1 pierś kaczki (ok. 250 g)
50 g sera rokpol (lub lazur)
1 kształtna gruszka
100 g miksu sałat (u mnie frisee, radicchio i roszponka)
kilka pomidorków koktajlowych
konfitura żurawinowa
sos balsamico
odrobina oleju do smażenia




Zacznijmy tradycyjnie od przygotowania sobie składników...umyjmy więc sałatę, gruszkę i pomidorki.
Pod zimną wodą opłuczmy także kaczą pierś i osuszmy papierowym ręcznikiem.



Na patelni rozgrzejmy niewielką ilość oleju. Połóżmy tam kaczkę, skórą do dołu (!), żeby smażyła się we własnym wytopionym tłuszczyku. I niech się tak smaży dobrych kilka minut na średnim ogniu, aż się ta skórka bardzo zrumieni i zrobi chrupiąca.

Gruszkę musimy obrać. Następnie pokroić na ćwiartki, wykroić środek i pokroić na bardzo cienkie plasterki. Pomidorki też kroimy na ćwiartki.



Kaczka pewnie się już zrumieniła, więc przewracamy ją na kilka minut na druga stronę.

Na talerze wykładamy sałatę, pomidorki, i kawałki gruszki. Na to wszystko kruszymy ser pleśniowy.

Kaczka po zdjęciu z patelni powinna chwilę poleżeć na desce, żeby wchłonęła swoje skoki. Po kilku minutach kroimy ją w plastry i układamy na sałatce. Całość polewamy żurawiną i delikatnie sosem balsamicznym.

Voilà!