środa, 31 sierpnia 2011

Dziesiąty: Śniadanie w Paryżu

Oglądany przeze mnie dziś o 5:44 na Moście Łazienkowskim w Warszawie wchód Słońca, przypomniał mi pewną chwilę sprzed 10 lat, kiedy to wraz z Tatusiem i młodszym bratem obudziliśmy się po nocy przespanej w samochodzie właśnie w Paryżu... Niewątpliwie było to uczucie, którego nigdy się nie zapomina. A ponieważ w planie mieliśmy zwiedzanie francuskiej stolicy, zaczęliśmy od pożywnego śniadania. W malutkiej knajpce na rogu, czynnej od 6 rano(!), gdzie kilku Paryżan zajadało śniadanie i popijało je kawą, czytając gazetę przed pójściem do pracy, usiedliśmy i my, by również zaznać tej przyjemności. Zamówiliśmy tradycyjne francuskie śniadanie: croissant, 2 suche tosty, a do tego przepyszny dżem i gorąca czekolada do popicia. Niewątpliwie było to najlepsze śniadanie, jakie jadłam w życiu i choć jeszcze wtedy nie widziałam ani wieży Eiffel'a ani Łuku Triumfalnego ani nawet paryskich butików, zakochałam się w tym mieście bez pamięci.
I tak obserwując dziś jak nad naszą stolicą powoli wznosi się Słońce, postanowiłam sprawić sobie namiastkę tamtego poranka. Co prawda nie jest to śniadanie na słodko, ale francuskie jest jak najbardziej :)



Wracając z porannej wyprawy, podjechałam do sklepu i kupiłam:
gotowe surowe ciasto francuskie,
kilka pomidorków koktajlowych,
a w domku miałam serek mascarpone...

Ciasto kroimy na nieduże kwadraty około 5 x 5 cm
Smarujemy srodek odrobinką serka mascarpone
Zaginamy brzegi, żeby nic się nie wylewało
Kładziemy po jednym przekrojonym na pół pomidorku
Brzegi smarujemy rozbełtanym jajkiem


Wstawiamy do nagrzanego do 200 st. C piekarnika na około 15 min. aż do zarumienienia.
W między czasie parzymy aromatyczną kawę...
Po upieczeniu dodajemy tylko listki bazylii i gotowe.

A teraz usiądźcie w ogrodzie, albo na tarasie, zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, jak Paryż budzi się do życia...


bon appétit!

sobota, 27 sierpnia 2011

Dziewiąty: Dîner romantique

Dziś przygotowałam dla mnie i mojego Księcia z Bajki romantyczną kolalcyjkę, a jednocześnie dla Was kolejny pyszny przepis. Bazą jest tu tarta, z którą możecie robić najprzeróżniejsze rzeczy i dodawać do niej co tylko znajdziecie w lodówce. Moja wersja na dzisiejszy wieczór to:




TARTA Z SZYNKĄ I PORAMI


Składniki:

200 g mąki (trochę więcej niż szklanka)
120 g masła z lodówki
Szczypta soli
Lodowata woda

300 g śmietany 18%
3 jajka
Kilka plasterków wędliny
5 pomidorków koktajlowych
Biała mozzarella (1kulka)
Średni por
Listki świeżej bazylii
sól i pieprz

Jak zrobić ciasto, już pisałam przy okazji tartaletek z malinami, ale przypomnę, niech to będzie oficjalny przepis bazowy:

Masło i mąkę w misce lub na stolnicy mieszamy nożem (albo gnieciemy łyżką), aż powstaną grudki.
Dodajemy szczyptę soli a następnie powolutku dolewamy lodowatej wody i wyrabiamy delikatnie ciasto.
Jeżeli jest zbyt kleiste - dodajemy mąkę.
Wyrabiamy krótko, formujemy kulkę i chowamy do lodówki w folii spożywczej lub papierze do pieczenia na 2 godziny.

Po dwóch godzinach rozgniatamy ciasto w natłuszczonej foremce i równomiernie rozprowadzamy.Silikonowa forma nie wymaga natłuszczania - ciasto nie przywiera.
Aby ciasto nie uniosło się zbytnio, można położyć na nim papier do pieczenia a na to wysypać suchy groch lub fasolę, aby je obciążyć.



Wkładamy do nagrzanego do 200 st. C piekarnika na 20 minut. Jeżeli ciasto pod grochem będzie wilgotne, zdejmijcie go i pieczcie ciasto jeszcze kilka minut aż się leciutko zarumieni.
Po upieczeniu ciasto powinno ostygnąć około 20 minut, bo inaczej mocno nasiąknie nadzieniem i będzie miękkie od spodu. Ale jeśli się Wam spieszy, możecie wlać nadzienie od razu ;)




Farsz:

Pora myjemy i kroimy w paseczki.
Szynkę również kroimy w paski.
Siekamy garść liści bazylii.
Układamy składniki na cieście.





Śmietanę i jajka dokładnie mieszamy i przyprawiamy solą i pieprzem.
Zalewamy tartę prawie po brzegi, żeby się nie wylało.
Zapiekamy  w200 st. C przez 30-40 min. aż sos się zetnie (można pomacać widelcem).





W tym czasie kroimy mozzarellę w plastry, a pomidorki koktajlowe na połówki.
Układamy na tartę plastry mozzarelli a na nich pomidorki i zapiekamy jeszcze kilkanaście minut, aż się ładnie wszystko zarumieni.

W zależności od tego, jaką macie formę, trudność wyjęcia z niej tego dania może być różna.
Ale są opcje pomocnicze:
Zanim zalejecie tartę, możecie podłożyć pod nią papier do pieczenia i później na tym papierze ją wyjąć.
Możecie także położyć ciasto na spodzie tortownicy i na nim upiec tartę do końca.



Mam nadzieję, że zaszczepiłam w Was inspirację do tworzenia własnych wynalazków. Pamiętajcie, że to właśnie z eksperymentów wychodzą najsmaczniejsze rzeczy!

bon appétit!


piątek, 26 sierpnia 2011

Ósmy: Smak wakacji

Wakacje się kończą, niestety...I z tej okazji naszło mnie dzisiaj na najlepszy wakacyjny przysmak - GOFRY!!!

Jako, że każdy z nas lubi zjeść goferka z czymś innym, niechaj dzisiejszy przepis będzie tylko bazą dla Waszej wyobraźni :)

Ktoś tam wspominał, że ma za dużo malin, więc może sobie nimi teraz przyozdobić goferka:)
Ja akurat znalazłam w lodówce brzoskwinię, więc moje będą z musem brzoskwiniowym.


Aby zrobić ciasto, potrzebujemy:

Szklankę mąki pszennej
Szklankę mleka
1 łyżkę masła
1 jajko
Łyżeczkę proszku do pieczenia
Łyżeczkę cukru pudru

Starczyć powinno na 5-6 gofrów


Zaczynamy od tego, że oddzielamy białko od żółtka.
Żółtko, mąkę, mleko, cukier i proszek do pieczenia miksujemy razem w misce.
Osobno ubijamy pianę z białek ze szczyptą soli. 
Do zmiksowanej masy delikatnie mieszając łyżką dodajemy ubitą pianę z białek.
Ciasto powinno być bardzo gęste, ale lejące.



Rozgrzaną gofrownicę smarujemy ręcznikiem papierowym nasączonym oliwą.

Wylewamy masę i pieczemy aż gofry nabiorą złocistego koloru...

A jeśli chodzi o mus...
Brzoskwinię obieramy, kroimy na kawałki i zgniatamy rękami.
Jeśli mus jest zbyt wodnisty, można go przetrzeć na sitku.
















Smacznego!


wtorek, 23 sierpnia 2011

Siódmy: Tortilla z kurczakiem curry

Jak pewnie zdążyliście zauważyć wraz z każdym kolejnym przepisem przenosimy się w inne miejsce na świecie. Dziś proponuję wycieczkę do Meksyku, gdzie skosztujemy jednej z odsłon bardzo popularnego dania jakim jest tortilla. Jako, że na co dzień staram się gotować lekko, a tylko czasem zjeść coś super pysznie kalorycznego, dzisiejszy obiadek będzie w wersji lajt :)




Na 4 Tortille potrzebne nam będą:

Paczka placków pszennych
Podwójna pierś z kurczaka
Kilka liści sałaty lodowej
Pomidor
Ogórek świeży
Oliwki czarne i zielone
Jogurt naturalny
Przyprawa curry
Sól


Obiecuję, że pewnego dnia spróbuję  nie iść na łatwiznę i sama zrobię placki pszenne...ale dziś będzie fast-foodowo ;)


Kurczaka obrabiamy i kroimy w niewielkie paski.
Solimy, dodajemy curry i masujemy, żeby wchłonęło smak.
Grillujemy na kratce w piekarniku nagrzanym do 200 st. C przez 15 min.
Po tym czasie sprawdzamy najgrubszy kawałek.
Jeśli mięsko nie jest do końca upieczone, dajemy mu jeszcze max. 3 min.
Powinno być soczyste, a nie suche - bo to żadna przyjemność :)

Gdy kurczak się piecze, myjemy wszystkie warzywa.
Sałatę rwiemy na małe kawałeczki.
Pomidora i ogórka kroimy na pół-plasterki (ok. 6 plasterków ogórka i 3 pomidora na 1 tortillę).
Kilka oliwek też kroimy w plasterki - chyba, że macie już pocięte :).




Gdy mamy już wszystko gotowe, podgrzewamy placki zgodnie z instrukcją na opakowaniu - zwykle 1 min w mikrofali.

Tortillę smarujemy jogurtem naturalnym aż po same brzegi.
Kładziemy sałatę, paski kurczaka, ogórka, pomidora i oliwki.




Zawijamy, tak jak pokazują na opakowaniu - najpierw zaginamy dół, a później boki.
Jogurt powinien nam pomóc w zlepieniu placka tak, żeby się nie otwierał.

Jeśli jednak nie uda Wam się zamknąć placka możecie zawinąć jego końcówkę w folię aluminiową :)

Mam nadzieję, że będzie wam smakowało :)


 Que aproveche!

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Szósty: Sweet Monday...

Dzisiejszy przepis dedykuję mojej kochanej Kasiuni, która ma w domu kilogramy malin i nie wie co z nimi zrobić :) A przy okazji jest to idealny sposób na osłodę tego okropnego dnia, jakim jest poniedziałek.

Panie i Panowie! Przedstawiam Wam...

TARTELETKI Z MASCARPONE I MALINAMI



Składniki:
(na około 10 tarteletek lub jedną dużą tartę)

pół szklanki lodowatej wody
200g mąki
2 szczypty soli
cukier puder
120g masła z lodówki

serek mascarpone
maliny
płatki migdałowe
czekolada
mleko
miód


No to zaczynamy!

Ciasto na tartę.
Do miski lub na stolnicę sypiemy mąkę, sól i łyżeczkę cukru pudru.
Wrzucamy do tego pokrojone w kostkę masło i gnieciemy to wszystko nożem, żeby powstały takie grudki.
Nie robimy tego rękami, bo masło zmięknie i może nie wyjść ciasto.
Po trochu dodajemy wody i mieszamy aż nabierze "ciastowej" konsystencji (można to robić łyżką, albo w melakserze).
W razie potrzeby dodajemy więcej mąki.
Nie wyrabiamy ciasta zbyt długo ze względu na temperaturę masła.
Formujemy kulkę i wkładamy na 2 godziny do lodówki zawinięte w folię spożywczą.

Wyjmujemy ciasto i po kilku minutach rozwałkowujemy na placek grubości ok 2-3 mm. 
Wykrawamy z niego kółka trochę większe niż foremki.
Umieszczamy ciasto w nasmarowanych tłuszczem foremkach i odkrawamy wystające brzegi.
Nakłuwamy widelcem ciasto, żeby nie rosło i najlepiej wkładamy pergamin, a na niego groch lub fasolę, żeby obciążyć rosnące ciasto.
Pieczemy w nagrzanym do 200 st. C piekarniku przez 15-20 min, aż się ładnie zarumienią.

Nadziewamy...
Jeżeli chcecie, aby Wasze tarteletki były baaaardzo słodziutkie, możecie dodać do serka mascarpone miód lub cukier puder.
Czekoladę rozpuszczamy w misce (najlepiej metalowej) postawionej na garnku z gotującą się wodą, z dodatkiem mleka lub śmietany.
Gdy ciasto stygnie wyjmujemy je z foremek i nakładamy delikatnie czekoladę na brzegi tarteletki.
Ostrożnie nakładamy serek do środka a na nim układamy maliny(możecie je lekko zamoczyć w czekoladzie).
Posypujemy płatkami migdałowymi, przyozdabiamy listkiem mięty i...zjadamy ze smakiem!


bon appétit!

niedziela, 21 sierpnia 2011

Piąty: Jajecznica na pomidorach ze świeżą bazylią

Czas na niedzielne śniadanko... Tradycyjnie postanowiliśmy zjeść jajecznicę. Ale czemu by jej troszkę nie ulepszyć?


składników kilka:

jajka
pół pomidora na osobę
liście świeżej bazylii
masełko
sól, pieprz


Pomidory kroimy w kostkę i podsmażamy na maśle na małym ogniu przez kilka minut aż zmiękną.





W tym czasie rozbijamy jajka i rozbełtujemy w misce z solą i pieprzem.
Do pomidorów dodajemy posiekane liście bazylii i za 15 sekund zalewamy wszystko jajkami.





No i wiecie już co robić dalej ;)




Smacznego!

wtorek, 16 sierpnia 2011

Czwarty: Bananowy song naleśnikowy

Co by jeszcze odrobinę osłodzić sobie to moje szczęśliwe życie postanowiłam, że zjem dziś naleśniora z bananem i czekoladą...A co!





Składniki na ciasto:

2 jajka
Mąka pszenna
Woda
szczypta soli
olej
masło

a do środka:

średniej wielkości banany (1 banan na 1 naleśnik)
czekolada gorzka lub mleczna (albo nutella)

do tego wszystkiego mile widziane lody waniliowe i bita śmietana :)


Zaczynamy od tego, że włączamy sobie następującą nutkę :
http://www.youtube.com/watch?v=Y5lM39tJPUw
Odpalamy całkiem głośno - zapewniam Was, że dzięki temu naleśniki wyjdą przepyszne!

No to do dzieła!

W misce miksujemy najpierw jajka i 1 szklankę wody tak żeby się lekko spieniło.
Następnie dodajemy mąkę - też około 1 szklanki i szczyptę soli.
Miksujemy dodając wodę lub mąkę tak, aby ciasto miało konsystencję gęstej śmietany.
Do ciasta dodajemy łyżeczkę lub dwie (w zależności jak dużo jest ciasta) oleju lub oliwy z oliwek.
Z takich proporcji powinno wam wyjść około 10-12 naleśników, w zależności jak cienkie będą i jak dużą macie patelnię ;)

Patelnię rozgrzewamy mocno, zmniejszamy ogień i smarujemy ręcznikiem papierowym nasączonym olejem, dzięki temu naleśniki nie będą tłuste, ale też się nie przykleją do patelni. Robimy tak przed każdym nalaniem ciasta!

Smażymy cieniutkie naleśniki na średnim ogniu.
Jeżeli zdarzy Wam się wlać na patelnię zbyt dużo ciasta, możecie je szybko odlać z powrotem do miski.
Naleśniki wysmażamy na blado, żeby móc je później podgrzać.




Gdy już usmażymy wszystkie, obieramy banany i ścieramy na tarce czekoladę (albo ciachamy ją nożem na takie wiórki).
Kładziemy naleśnika na nagrzaną patelnię i posypujemy czekoladą.
Na to kładziemy banana i zawijamy, uważając by się nie oparzyć.
Dodajemy odrobinkę masła i tak podsmażamy minutkę z jednej i minutkę z drugiej strony, żeby naleśnik się zarumienił i zrobił chrupki.





Kładziemy na talerz, przekrawamy na pół.
Układamy ładnie ;)
Obok kładziemy kulkę lodów waniliowych i bitą śmietanę.
Można to wszystko posypać czekoladą, albo płatkami migdałowymi...


bon appétit!



poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Trzeci: Bucatini bolognese z pulpecikami

Dzisiejszy obiadek powstał w ramach akcji "zjedzmy wszystko, co mamy w lodówce".
A mieliśmy:

750g mięsa mielonego z indyka 
(milej widziane wieprzowo- wołowe)
2 puszki pomidorów bez skórki
koncentrat pomidorowy
pół cebuli
paczkę makaronu bucatini
starty ser zółty
świeżą bazylię, tymianek i oregano
suchą bazylię, tymianek i oregano ;)
przyprawa do wieprzowiny(albo do innego mięsa)
pieprz cayenne (może być chilli mielone)
oliwa z oliwek
sól


Poniżej prezentowane danie powstało w wyniku wykonania następujących czynności:

Wodę w garnku solimy, dodajemy łyżkę oliwy, gotujemy...
Wrzucamy makaron - niech się robi.
Pamiętamy aby odcedzić go jak będzie jeszcze mocno twardawy, żeby ostatecznie wyszedł al dente.




Mięsko mielone lekko solimy i dodajemy przyprawę do mięsa (ja dodałam do wieprzowiny, żeby poprawić smak drobiu).
formujemy małe pulpeciki ok 2-3cm średnicy.
na patelni rozgrzewamy dwie łyżki oliwy z oliwek, uważając by jej nie przypalić.
zmniejszamy ogień i obsmażamy pulpeciki z każdej strony...
Powinno to trwać jakieś 5-7 minut.
Następnie dodajemy posiekaną cebulkę i 3 minuty podsmażamy.

Dodajemy pomidory z puszki (jeżeli kupiliście w całości - trochę je rozdrobnijcie).
do pustej puszki nalewamy odrobinę wody i płuczemy z tego, co zostało i dodajemy do sosu.
Wsypujemy suche przyprawy.
sos doprowadzamy do lekkiego wrzenia (żeby nie pryskał na wszystkie strony).
i gotujemy jakieś 10 minut bez przykrycia.




Jeżeli po odparowaniu sos nadal będzie zbyt rzadki możecie dodać łyżkę lub dwie koncentratu.

Na koniec dodajemy świeżo posiekane zioła, jeśli jesteśmy w ich posiadaniu ;)
Próbujemy i ewentualnie doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

Jeżeli sytuacja nie wymaga od was sprawiedliwego dzielenia klopsików wlejcie sos do gara z makaronem i dobrze wymieszajcie :)

Gdy już Wasze bucatini znajdzie się na talerzu posypcie je startym żółtym serem(najlepiej parmezanem oczywiście) i połóżcie listek bazylii na czubku, co by ładnie wyglądało :)




Buon  appetito!


czwartek, 11 sierpnia 2011

Drugi: Asian food

Chwilkę mi zajęło, zanim wybrałam, który przepis umieszczę tu jako pierwszy...I doszłam do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli będzie to przepis z wczorajszej kolacji i ...dzisiejszego obiadu, bo wciąż czuję te zapachy unoszące się w kuchni...
Przepis inspirowany jest wizytą w knajpie o wdzięcznej nazwie >noodle w pudle<


O składniki się nie martwcie - są w większości supermarketów, a w Warszawie na Marywilskiej 44.



Składniki (na ok. 6 porcji):

makaron noodle (albo ryżowy) 400- 500g
2 lub 3 podwójne piersi z kurczaka
papryka żółta
papryka czerwona
por
groszek zielony mrożony (nie, nie może być z puszki!) 1 szklanka
grzybki mun suszone (3 sztuki)
przyprawa 5 smaków
sos sojowy
imbir
czosnek
mielone chilli (lub posiekane papryczki, jeśli wolicie)
oliwa z oliwek


Co robimy?

Gotujemy wodę i w małej miseczce zalewamy grzybki, przykrywamy talerzykiem i odstawiamy.

Kurczaczka myjemy, obrabiamy usuwając wszystkie tłuszczyki, ścięgna, chrząstki itp.
Kroimy w drobne paseczki ok 1cm x 2cm
Dodajemy 2 łyżki sosu sojowego, starte 3 cm korzenia imbiru, wyciśnięte 3 ząbki czosnku, chilli i przyprawę 5 smaków.
W misce masujemy rękami tak zamarynowanego kurczaka, przykrywamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki. 


Teraz bierzemy się za warzywka...
Najpierw porządnie myjemy! ;)
Papryki kroimy w cienkie krótkie paseczki albo kostkę, jak wolicie.
Pora na pół lub w ćwiartki i także w paseczki.

Następnie siekamy grzybki, które zapewne już się rozmoczyły...

Gotujemy wodę w garnku, solimy lub dodajemy kostkę bulionową.
Wrzucamy makaron i gotujemy 1 - 1,5 min krócej niż kazali na opakowaniu.
Odcedzamy i zostawiamy w garnku - niech sobie tam dochodzi...

Na rozgrzaną patelnię, a najlepiej woka, wlewamy 2-3 łyżki oliwy z oliwek.
Wrzucamy kurczaka i smażymy kilka minutek.
Gdy kurczak będzie gotowy wrzucamy do niego wszystkie papryki, pora, groszek i grzybki.
Mieszamy i dusimy przez chwilę.

Następnie wrzucamy wszystko do makaronu i namiętnie mieszamy...

Podając danie gościom, podaj także sos sojowy, aby mogli doprawić noodle wg własnego smaku.

Opcjonalnie możecie dodać do tego dania np. ananasa wraz z odrobiną syropu, albo pędów bambusa.

Bon Appetit!

好吃

Pierwszy

Dla już zainspirowanych moją kuchenną twórczością i dla tych, którzy dopiero zainspirowani zostaną.

Dla moich przyjaciółek, które mnie do tego namówiły.