wtorek, 28 lutego 2012

Sześćdziesiąty: Żeby dom pachniał domem...

Nic tak nie wprowadza ciepła do domu, jak zapach wypieków...Wtedy każdy domownik uśmiecha się, gdy tylko przekroczy próg i od razu pyta: "A co tu tak ładnie pachnie?"

A u nas dziś pachną...
CIABATTY Z OLIWKAMI


Przepis na ciasto zapożyczyłam z tej strony:

Wyszło mi 6 niedużych...2 nie ma na zdjęciach bo już były w brzuchu ;)

Od siebie dodałam po kilka posiekanych oliwek
czarnych i zielonych

i łyżeczkę suszonego oregano...

Są pyszne.

Jak na pieczywo - niezbyt czasochłonne.

I możecie je zamrozić, żeby codziennie jeść świeżutkie.




Buon appetito!



niedziela, 26 lutego 2012

Pięćdziesiąty dziewiąty: Czarno-białe pralinki kokosowe

Zainspirowana pralinkami zrobionymi przez mojego Braciszka stryjecznego i jego Narzeczoną ;)  postanowiłam spróbować swych sił w tym temacie. Nasz pradziadek był cukiernikiem, więc może choć kropla tego talentu na nas spłynęła...

CZARNO-BIAŁE PRALINKI KOKOSOWE



Składniki
na około 10 pralinek:

125 g sera ricotta (miękkiego)
Pół tabliczki mlecznej czekolady
Pół tabliczki białej czekolady
2-4 łyżki mleka
ok. 50g wiórków kokosowych


W misce metalowej nad garnkiem z wrzącą wodą rozpuszczamy czekoladę mleczną (!) z dodatkiem 1-2 łyżek mleka.
Po całkowitym rozpuszczeniu zdejmujemy miskę z garnka, dodajemy ser ricotta i dokładnie mieszamy na jednolitą masę. 
Przekładamy masę np. do szklanki i po zakryciu folią spożywczą wstawiamy na 2-3 godziny do lodówki.

Po tym czasie formujemy z masy kuleczki, mniej więcej z ilości, która mieści się na łyżeczce.
Kładziemy je na talerzyku/desce.

Ponownie bierzemy się za rozpuszczanie czekolady, tym razem białej.
Ważne jest, aby nie dodać więcej niż dwóch łyżek mleka, bo czekolada musi później ponownie zastygnąć na pralinkach.

Serowo-czekoladowe kulki polewamy białą czekoladą tak, aby oblała całą powierzchnię kulki.
Łyżeczką delikatnie podnosimy kuleczki, żeby od dołu także pokryły się czekoladą.

Na osobny talerzyk wysypujemy wiórki, łyżeczką przekładamy na nie kulki i obtaczamy dokładnie - nie przyciskajcie zbyt mocno, żeby nie zdeformować kuleczek.

Białą czekoladę, która zostanie na talerzykach mieszamy z wiórkami i też formujemy kuleczki. Z tego powinny wyjść też ze 3-4 pralinki bez ciemnego nadzienia :) I nic się nie zmarnuje!

Przekładamy je na (kolejny) czysty talerzyk ;)
Wstawiamy na 1-2 godziny do lodówki pod jakimś przykryciem, żeby nie złapały zapachów, albo przy obecnej pogodzie na balkon...



Po tym czasie powinny już stwardnieć, więc można jeść!

Pralinek nie należy długo przechowywać poza lodówką, bo zrobią się mięciutkie...ale wątpię, żeby było co chować z powrotem do lodówki ;)



Smacznego!

czwartek, 23 lutego 2012

Pięćdziesiąty ósmy: Makaron z krewetkami tygrysimi w sosie bazyliowym z ricotty

Strasznie długo wracałam dziś do domu autobusem. I przez cały ten czas byłam strasznie głodna. A wszyscy mówili jakie to dobre rzeczy mają do odgrzania, a ja wiedziałam, że wszystko co miałam znalazło się na wczorajszych grzankach...Ech...
Postanowiłam więc po drodze do domu zahaczyć o Tesco... i słusznie, bo krewetki były w promocji :D

I oto przedstawiam Wam mój dzisiejszy (i jutrzejszy) obiadek (wybaczcie jakość zdjęć, ale bardzo się spieszyłam, bo burczało mi już w brzuszku...):
W sumie za porcję wychodzi jakieś 7-8 złotych...a jakie to pyszne!


TAGLIATELLE Z KREWETKAMI TYGRYSIMI
W SOSIE BAZYLIOWYM Z RICOTTY


Składniki na 2 porcje:

150-200 g makaronu 
20 krewetek tygrysich
3 łyżki ricotty
1/2 szklanki mleka
2 ząbki czosnku
garść świeżych liści bazylii
sok z połowy limonki
1 łyżka masła
1 łyżka oliwy z oliwek
4 pomidorki cherry
parmezan
sól i pieprz

Makaron gotujemy al'dente w osolonej wodzie.

Krewetki płuczemy porządnie pod bieżącą wodą i obieramy z ogonków.
Na patelni rozpuszczamy na średnim ogniu masło i dodajemy oliwy i soku z limonki.
Wyciskamy czosnek i wrzucamy krewetki.
Podduszamy na małym ogniu przez kilka minut.

Do krewetek dodajemy posiekaną bazylię i serek ricotta oraz mleko.
Gęstość sosu regulujemy ilością mleka...
Doprawiamy solą i pieprzem.

Podgrzewamy cały czas mieszając.

Możemy podawać sos na makaronie, albo wymieszać wszystko razem na patelni i dopiero wyłożyć na talerze (ale wtedy trudniej będzie podzielić się krewetkami...   :P )

Podajemy posypane parmezanem z listkiem bazylii i pomidorkami...

 

Buon appetito!







środa, 22 lutego 2012

Pięćdziesiąty siódmy: Włoskie grzanki

Są takie przepisy, które powstają w mojej kuchni, ale później czekają na publikację na blogu kilka, kilkanaście dni. Ten bez wątpienia do takich nie należy. Ten należy do tych, które są publikowane jeszcze w trakcie spożywania :)

WŁOSKIE GRZANKI
ZE SZPINAKIEM I PLEŚNIAKIEM


Składniki dla 1 osoby:

2 kromki pieczywa tostowego z ziarnem (albo ciemnego chleba)
Garść świeżych liści szpinaku
4 suszone pomidory w oleju
Kawałek sera camembert
1 ząbek czosnku
Masło
Oregano

Piekarnik nagrzewamy do 180 st.C w opcji "zapiekanie" (to takie ząbki na górze).
Chlebek smarujemy masłem.
W małym garnuszku liście szpinaku blanszujemy - czyli zalewamy wrzątkiem i za chwilę odcedzamy.
Na kromkach układamy szpinak, wyciskamy czosnek, kładziemy po 2 pomidory suszone.




Całość przykrywamy serem pleśniowym pokrojonym w plasterki i wstawiamy do piekarnika na jakieś 10 minut - aż się chlebek przyrumieni, a ser rozpuści...







Po wyjęciu na talerz posypujemy suszonym oregano.


Buon appetito!

wtorek, 21 lutego 2012

Pięćdziesiąty szósty: Pożywne śniadanko

Mam dla Was tym razem propozycję śniadaniową. Ja bez śniadania nie wychodzę z domu. I na prawdę nie trzeba dużo wcześniej wstać, żeby je zjeść. Zwykle przed wyjściem jadam owsiankę, albo kanapkę, którą Książę z Bajki przygotuje mi wieczorem. Ale czasem lubię zjeść coś wyjątkowego. W śniadaniu najważniejsze jest, żeby było pełnowartościowe i dostarczyło dużo energii, która będzie uwalniała się przez cały poranek.

RYŻ Z OWOCAMI


Składniki na 2 porcje:

100g ryżu (suchego)
1 mały banan
Garść rodzynek
Po kilka wiśni w syropie (ja użyłam w amaretto)
4 łyżki jogurtu naturalnego
Kostka czekolady
Cynamon

Ryż gotujemy dzień wcześniej wieczorem w lekko osolonej wodzie.
A rano dodajemy składniki...
Banana kroimy na pół wzdłuż i później w pół-plasterki.
Na ryż rzucamy: banana, rodzynki, wiśnie z odrobiną syropu...

Polewamy wokoło jogurtem, posypujemy cynamonem.

Kostkę czekolady ścinamy nożem na wiórki i posypujemy całość.

I w ten sposób w 2-3 minuty mamy pyszne śniadanko :)
Do tego jeszcze szklanka soku pomarańczowego i dostarczamy organizmowi wszystko, czego mu potrzeba!



                Smacznego!

niedziela, 19 lutego 2012

Pięćdziesiąty piąty: Fajita grande

Fajita (czyt.: Fahita) to danie kuchni meksykańskiej. W zasadzie nie ma dokładnych wytycznych, co do składników, dlatego jest to duże pole do eksperymentów.

Fajita to ostra mieszanka warzywno-mięsna podawana z plackami tortilli osobno - tak, aby każdy obsłużył się sam. Do tego można podać sosy: salsa, guacamole i kwaśną śmietanę. U mnie dziś tylko ta ostatnia :)

FAJITA GRANDE


Składniki na 4-5 osób:

 Podwójna pierś kurczaka
Średnia zielona papryka
Średnia czerwona papryka
Pół czerwonej cebuli
Puszka czerwonej fasoli
1 por
2 małe papryczki chilli
2 ząbki czosnku
1 łyżka mąki ziemniaczanej
Płatki suszonego chili - 2 łyżeczki
Słodka papryka mielona - 4 łyżeczki
Kminek mielony - 1 łyżeczka
2 łyżki koncentratu pomidorowego
sól i pieprz

180 g kwaśnej, gęstej śmietany

Przepis na tortille tutaj


Warzywa myjemy i kroimy.
Paprykę w poprzek a później w paski ok. 2 mm.
Pora wzdłuż na pół i w plasterki.
Cebulę w pół-krążki.
Papryczki w krążki.
Fasolę płuczemy w sitku.

Kurczaka oprawiamy i kroimy w drobną kosteczkę.
Nacieramy go solą i mielonym chilli i kminkiem
Smażymy na niewielkiej ilości tłuszczu.
Pod koniec smażenia wyciskamy na patelnię czosnek.

Wszystkie składniki mieszamy w naczyniu żaroodpornym, dodając koncentrat pomidorowy, słodką mieloną paprykę oraz pieprz i podlewamy odrobiną wody.

Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st.C na 30 minut, pod przykryciem.
W tym czasie bierzemy się za robienie i smażenie placków...

Po wyjęciu podsypujemy 1 łyżką mąki ziemniaczanej i mieszamy. Jeżeli uznacie, że sos jest zbyt mało gęsty możecie dodać jeszcze trochę mąki. 

Spróbujcie dania zanim podacie. Możecie je teraz doprawić jeśli uznacie, że czegoś mu brakuje :)


Naczynie z farszem podajemy na stół. Na osobnym talerzu usmażone - najlepiej lekko podgrzane - placki oraz śmietanę.

Każdy zjadacz sam nakłada sobie farsz i zawija placka...










Que aproveche! 


sobota, 18 lutego 2012

Pięćdziesiąty czwarty: Tortilla - przepis podstawowy

Poniżej zamieszczam przepis na meksykańskie placki - tortilla. Przepis i wykonanie jest bardzo proste a koszt jest nieporównywalnie niższy do cen gotowych placków dostępnych w sklepach.



Składniki na ok. 8 placków

1,5 szklanki mąki pszennej
0,5 szklanki wody
1/3 szklanki oleju

Składniki mieszamy w misce do utworzenia jednolitej masy - jeżeli będzie się lepić do rąk, dosypujemy trochę mąki.

Ciasto powinno być zwarte i raczej suche w dotyku.

Zagniatamy je około 10 minut tak, aby je dobrze napowietrzyć.
Formujemy równe kulki wielkości dużej cytryny.
Każdą z nich rozwałkowujemy na podsypanym mąką blacie na grubość ok. 0,5 - 1 mm

Placki przekładamy na rozgrzaną na średnim ogniu patelnię, bez tłuszczu - ceramiczne i teflonowe nadają się do tego najlepiej, bo placek na pewno się do nich nie przyklei.

Smażymy minutkę z jednej i minutkę z drugiej strony.
Placki powinny być lekko zarumienione. Nie powinno się ich smażyć zbyt długo bo zrobią się chrupiące i nic w nie nie damy rady zawinąć...

Placki zawinięte w folię spożywczą możemy śmiało przetrzymać w lodówce przez kilka dni. Co do dłuższego przechowywania nie mam pewności, bo nigdy jeszcze placki nie zostały na tak długo ;)


 
Que aproveche!




piątek, 17 lutego 2012

Pięćdziesiąty trzeci: Bombardino

Towarzyszące nam od kilku dni mroźne temperatury a także mój ukochany śnieg padający z nieba przypomniały mi wspaniałe chwile, jakie miałam przyjemność spędzać niegdyś na alpejskich stokach. A jak wiadomo na stoku też czasem trzeba się rozgrzać i posilić przed dalszym szaleństwem... I tu staje mi przed oczami napój bardzo rozgrzewający...BOMBARDINO!



Jest to wersja rozgrzewająca tylko dla dorosłych! Młodszym i nie mającym ochoty na procenty polecam na włoskich stokach gorącą czekoladę - najprawdziwszą i najgęstszą, jaką tylko można stworzyć z mnóstwem bitej śmietany...hmmm :)

Wracając do bombardino. Do przygotowania go w domu, np. po romantycznym spacerze na mrozie, potrzebujemy:

1 część likieru jajecznego
1 część* whisky/rumu
180 ml 30% śmietanki
Cukier waniliowy
1 kostkę czekolady

*Proporcje dostosujcie do mocy użytych alkoholi - dodawajcie po trochu i sprawdzajcie, czy smak Wam pasuje :)

Alkohole wlewamy do rondelka i na bardzo małym ogniu podgrzewamy, ciągle mieszając. Nie doprowadzamy do wrzenia, ale napój powinien być mocno ciepły.

Śmietankę ubijamy na sztywno i dodajemy cukier wanilinowy.

Alkohol przelewamy do szklanek (lub przezroczystych filiżanek) nakładamy bitą śmietanę i posypujemy startą na tarce czekoladą.

Natychmiast podajemy i rozkoszujemy się słodyczą...


czwartek, 16 lutego 2012

Pięćdziesiąty drugi: Lasagne bolognese

Tęsknota wielka złapała mnie za lazanią, bo ostatnio jadłam ją chyba rok temu. A że dostałam z okazji dnia św. Walentego śliczną formę do zapiekania no to nie było już o czym mówić - trzeba było zrobić :)



LASAGNE BOLOGNESE



Składniki dla 6 osób:

15-18 płatów makaronowych
500g mięsa mielonego wołowego/wołowo-wieprzowego
2 puszki pomidorów w kawałkach
1 duża biała cebula
15 dkg mozzarelli
2 łyżki masła
4 łyżki mąki
Kostka bulionowa
2-3 ząbki czosnku
Bazylia i oregano
Szczypta chilli
Sól i pieprz
Oliwa do smażenia



Zacznijmy od tego, że lasagne wymaga sporo czasu na przygotowanie...Bo jak już się ją złoży do kupy razem, to trzeba ją potrzymać w lodówce przez noc...albo co najmniej 4 godziny...Oczywiście, że istnieje wersja przyspieszona - w niej należy płaty makaronowe lekko podgotować i wtedy od razu po ułożeniu warstw można zapiekać.

Tyle w ramach wstępu, przejdźmy do działania...

Potrzebne Wam będzie prostokątne/kwadratowe niezbyt głębokie naczynie żaroodporne.

Cebulę obieramy i drobno siekamy.
Na patelni rozgrzewamy oliwę i podsmażamy cebulkę na małym ogniu a kiedy się zeszkli dodajemy i solimy mięso mielone i smażymy aż straci różowy kolor.
Następnie do mięsa wrzucamy pomidory z puszek i doprawiamy sos przyprawami i wyciśniętym czosnkiem.
Gotujemy to około 10 minut, mieszając i smakując czy dobrze przyprawiliśmy ;)

W małym dzbanku rozpuszczamy kostkę bulionową w około 0,5 litra wrzątku.
Na drugiej patelni rozpuszczamy masło i ciągle mieszając dodajemy mąkę, aby nie powstały grudki.
I dalej mieszając stopniowo dodajemy bulion, aż do uzyskania gęstego sosu beszamelowego.

Teraz możemy rozpocząć układanie.
Dno naczynia smarujemy odrobiną oliwy z oliwek.
Zaczynamy od ułożenia płatów makaronu - powinny one na siebie zachodzić około centymetra, żeby porcje nie rozpadły się przy wyjmowaniu.
Na makaron wykładamy 1/3 farszu mięsnego a na to cienką warstwę sosu beszamelowego.
I znowu: makaron, mięsko, beszamel...
I jeszcze jedna warstwa.

Kończymy warstwą makaronu, którą smarujemy z wierzchu cienko beszamelem.

Naczynie okrywamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na minimum 4 godziny.



Po tym czasie wyjmujemy i posypujemy startą mozzarellą i oregano. Wstawiamy do NIENAGRZANEGO(!) piekarnika i ustawiamy ostateczną temperaturę na 200 st.C z góry i dołu. Zapobiegnie to pęknięciu zimnego naczynia pod wpływem dużej zmiany temperatur :)
Stawiamy raczej na niskim poziomie, żeby nie przypalić sera.

Zapiekamy 25-30 minut, aż ser się ładnie zarumieni.

Po wyjęciu kroimy na 6 równych porcji i zajadamy się ze smakiem :)

Buon appetito!


niedziela, 12 lutego 2012

Pięćdziesiąty pierwszy: Łosoś w cieście francuskim ze szpinakiem

Naszło mnie, żeby spróbować zrobić samodzielnie ciasto francuskie. Skorzystałam z tego przepisu. Ciasto wyszło, ale ja osobiście chyba trochę za bardzo je rozwałkowałam i ciężko było mi zawinąć w nie łososia...
Jeśli nie jesteście mocno zapalonymi kuchcikami to pozwalam Wam pójść do sklepu po rolkę mrożonego ciasta - też jest bardzo smaczne. A w moim wypadku, to była po prostu kwestia ambicji ;)

Dziś więc proponuję Wam Łososia w tymże cieście francuskim zawiniętego wraz z czosnkowym szpinakiem.



Składniki na 5 porcji:

500g filetu z łososia bez skóry
120g świeżych liści szpinaku
1 ząbek czosnku
Opakowanie ciasta francuskiego
1 jajko do posmarowania ciasta
Sól i pieprz

Dodatki:
500 g ryżu (ja użyłam pełnoziarnistego)
Brokuł sparzony we wrzątku




Filet płuczemy zimną wodą, bo jak wiadomo, dzisiaj go nie złowiono ;)
Kroimy na 5 równych porcji.

Liście szpinaku również płuczemy.
Na rozgrzanej patelni na łyżce oliwy z oliwek podsmażamy  przez 30 sekund czosnek i dorzucamy liście szpinaku i parzymy je przez 2 minuty.
Patelnię zdejmujemy z ciepłego palnika.





Ciasto rozkładamy i kroimy na 5 równych pasków o takiej szerokości, aby zmieściły się na nich kawałki łososia.

Na brzeg ciasta kładziemy łososia, a na niego szpinak.





Solimy i pieprzymy.
Ciasto zamykamy podobnie, jak to się robi z pierogami :) i robimy cztery poprzeczne nacięcia

W kubku rozbełtujemy jajko z 2 łyżkami zimnej wody i smarujemy nim ciasto.




Wstawiamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia do piekarnika nagrzanego do 220st.C na 25 minut.

Ja podałam Łososia z ryżem pełnoziarnistym i brokułami, ale tu pozostawiam Wam dowolność :)



Bon appetit!




wtorek, 7 lutego 2012

Pięćdziesiąty: crêpes à l'orange

...czyli:

FRANCUSKIE SAKIEWKI NALEŚNIKOWE
Z POMARAŃCZAMI


Składniki na 6 sakiewek (3 osoby):

Na ciasto:

2 łyżki miękkiego masła
3 jajka
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki wody
1 szklanka mąki
szczypta soli

Nadzienie:

4 duże pomarańcze
łyżka masła
4 łyżki cukru
40 ml Becherovki/brandy/likieru pomarańczowego
łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru mielonego
szczypta kardamonu
gwiazdka anyżu

1/2 tabliczki gorzkiej czekolady


Jedną pomarańczę przeciągamy spiralnie ostrzem noża na głębokość skórki i obieramy tak, aby nie przerwać spirali.
Spiralę tniemy na 2 mm paseczki przez całą długość - tak, aby można było nimi później związać sakiewki.

3 pomarańcze obieramy i każdą cząstkę możliwie dokładnie obieramy z białej błonki.
Czwartą przekrawamy w poprzek na pół - będziemy wyciskać z niej sok.

Zaczynamy od rozrobienia ciasta na naleśniki.
Miksujemy najpierw wodę i mleko z jajkami i dodajemy masło.
Następnie wsypujemy mąkę i miksujemy dalej.
Dążymy do uzyskania konsystencji gęstej śmietany, regulując mąką i wodą.
Patelnię smarujemy tylko raz ręczniczkiem nasączonym olejem i rozgrzewamy. 
Smażymy jak najcieńsze naleśniki na mocno średnim ogniu.
Teraz bierzemy się za nadzienie...


Na czystej patelni roztapiamy masło, wsypujemy cukier i wyciskamy sok z połówki pomarańczy.
Dodajemy wszystkie przyprawy i podgrzewamy to na małym ogniu.
Kiedy zacznie gęstnieć układamy cząstki pomarańczy i podgrzewamy je przez 1,5 minuty.
Delikatnie zdejmujemy je na talerzyk.


Na każdy naleśnik, na środek kładziemy kilka cząstek i formujemy sakiewkę, związując ją na górze skórką.


Do pozostałego na patelni sosu dodajemy sok z drugiej połówki pomarańczy, znów zagęszczamy i podsmażamy na nim gotowe sakiewki.
Czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej (miska nad garnkiem z wrzącą wodą).
Ozdabiamy nią talerzyki na których podamy naleśniki.
Podsmażone sakiewki stawiamy na talerzyki i od razu podajemy.



 Bon appetit!

sobota, 4 lutego 2012

Czterdziesty dziewiąty: Gruszkowa wariacja 2

Wybaczcie, że kręcę się ostatnio wokół tych samych produktów, ale mam w lodówce, co mam i nie waham się tego użyć.

Ponieważ poprzednio gruszka była na przystawkę, dziś ląduje w daniu głównym.

I od razu Wam powiem, że Książę z bajki nie przepada za takimi wynalazkami, ale z pełną szczerością powiedział, że jest to najlepsza tarta, jaką jadł w życiu :)

TARTA Z ROSZPONKĄ, GRUSZKĄ I ORZECHAMI
POD PIERZYNKĄ Z SERA ROKPOL



Składniki:

150-200 g liści roszponki
10 dkg sera rokpol (lub innego blue)
pół dużej gruszki
8 orzechów włoskich
180g śmietany 22-30%
ząbek czosnku
łyżka oliwy z oliwek

Przepis na ciasto tutaj

Robimy bazę do tarty, tak jak w powyższym przepisie i również trochę podpiekamy bez nadzienia.

Roszponkę myjemy.
Na patelni rozgrzewamy oliwę, wyciskamy na nią czosnek i za pół minutki wrzucamy liście roszponki.
Mieszamy przez minutę, przerzucamy do miseczki i odstawiamy w chłodne miejsce (w zimie może być balkon).



Część orzechów siekamy, zostawiając sobie 8 reprezentatywnych połówek dla ozdoby.
Gruszkę kroimy w cienkie, nieduże kawałeczki.








Na ciasto wykładamy równomiernie roszponkę, posypujemy ją połową posiekanych orzechów.

Na to wrzucamy kawałki gruszki, następnie zalewamy ostrożnie śmietaną, żeby nam się składniki nie przemieściły.




Całość posypujemy kruszonym rokpolem i resztą orzechów.
Reprezentatywne połówki układamy w około.


Zapiekamy na najniższym poziomie piekarnika w 200 st.C przez 15-20 minut.

Wykładamy na drewnianą deskę - najlepiej okrągłą (tak, wiem, ja tez takiej nie mam :P) i dzielimy na 4-6 porcji w zależności od tego, jakich i ilu głodomorów gościmy...

Ja się nie przyznam ile zjadłam, ale jak spróbujecie, to będziecie chcieli jeszcze i jeszcze...obiecuję!





Bon appetit!

czwartek, 2 lutego 2012

Czterdziesty ósmy: Wariacja na temat gruszki

Jeżeli chcecie zaskoczyć siebie i swoich gości naprawdę oryginalną przystawką to ta nadaje się idealnie.
Kiedy szykowałam się do zrobienia równie zaskakującej tarty (ta później), wpadła mi do głowy pewna szalona myśl i zrodziła się smakowita rzecz...



GRUSZKA W GORZKIEJ CZEKOLADZIE
ZAPIEKANA SEREM BLUE Z ORZECHEM WŁOSKIM



Dla 4 osób:

4 gruszki (kształtne i dość miękkie)
50g sera z niebieską pleśnią
pół tabliczki gorzkiej czekolady
odrobina mleka
4 orzechy włoskie
łyżka masła



 Gruszki myjemy i obieramy ze skórki.
Przekrawamy na pół i łyżeczka lub nożykiem wyłuskujemy gniazdo z pestkami.

Nad garnkiem z wrzącą wodą, w misce rozpuszczamy czekoladę z odrobiną mleka.
Musi być w miarę gęsta, żeby nie spływała z gruszek.

Na patelni rozpuszczamy masło i na średnim ogniu podsmażamy gruszki - bardziej z wypukłej strony, pod przykryciem około 3 minuty.

Gruszki maczamy wypukłą stroną w rozpuszczonej czekoladzie.
Pozostałą czekoladą ozdabiamy talerze i zostawiamy jeszcze trochę na drugie obtoczenie gruszek.

Do dołka, który zrobiliśmy w gruszce nakładamy sera pleśniowego, a na to kładziemy połówkę orzecha włoskiego.

Układamy to w naczyniu żaroodpornym i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C na 15 minut na najniższy poziom.

Jeżeli chcecie, żeby gruszki były bardzo miękkie to możecie je potrzymać spokojnie jeszcze dodatkowe 5-10 minut. Twardość możecie sprawdzać nakłuwając widelcem w najgrubszym miejscu.

Po wyjęciu przekładacie gruszki za pomocą dwóch łyżek (najlepiej drewnianych) najpierw na talerzyk z wylaną nań czekoladą, a następnie na właściwy talerz, na którym podacie przystawkę.

Podajemy od razu!!!

Bon appetit!