Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obiadowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obiadowe. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 maja 2014

117: Spaghetti nero di seppia z krewetkami, małżami i rukolą

Za mną znowu kilkanaście dni kulinarnej przerwy...dużo się działo, mało jadłam, ale czas wrócić do kuchni, zdmuchnąć kurz z garnków i patelni i zakasać rękawy do pracy. Wczoraj w gronie najbliższej rodziny wybraliśmy się do włoskiej restauracyjki, gdzie wreszcie pokusiłam się o spróbowanie spaghetti nero...no i tak mi posmakowało, że postanowiłam zrobić sobie podobne w domu, dodając oczywiście coś od siebie...


Spaghetti nero di seppia 
z krewetkami, małżami i rukolą
w winno maślanym sosie


 Składniki na 4 porcje:

250 g czarnego makaronu
250 g krewetek tygrysich obranych
100 g małży bez muszelek
1 papryczka pepperoni
2 garście rukoli
2 ząbki czosnku
2 szalotki
3 łyżki masła
100 ml białego wytrawnego wina
oliwa z oliwek
parmezan



 Ponieważ makaron, którego używamy w tym daniu dość szybko się gotuje proponuję wstawić osoloną wodę, aby się zagotowała a w tym czasie przygotować pozostałe składniki.

Krewetki należy opłukać i obrać także z ogonków. Szalotki należy drobno posiekać. Ząbki czosnku pokroić w cienkie plasterki, tak samo papryczkę pepperoni. Liście rukoli należy opłukać.

Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek i wrzucamy posiekane szalotki. na niewielkim ogniu pozwalamy im się ładnie zeszklić. Następnie mocno rozgrzewamy patelnię i wrzucamy na nią krewetki. Przesmażamy je i dorzucamy papryczkę i czosnek. dodajemy masło, a gdy się rozpuści białe wino. Wszystko mieszamy - sos powinien się dość szybko zredukować i zrobić kremowy.

Patelnię możemy na chwilę zestawić z palnika i wrzucić makaron do gotującej się wody. Lepiej go pilnować, bo bardzo łatwo się rozgotowuje. gotowy makaron przerzucamy na patelnię i dodajemy małże - dopiero teraz, ponieważ wcześniej mogły by się po prostu rozpaść...

W zasadzie danie gotowe...wykładamy elegancko na 4 talerze, na środku układamy liście rukoli a całość wieńczymy tartym parmezanem....

 Buon appetito!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

114: Podudzia z kurczaka pieczone na warzywach

Mój powrót do gotowania i pisania nabrał szalonego rozpędu... Dlatego dzisiaj wybrałam się na małe zakupy, nabyłam kilka różnych gadżetów kulinarno-fotograficznych i ogarnął mnie twórczy amok opętańczy ;)

A na obiad postanowiłam zrobić coś niby zwykłego, jednak z dodatkiem smaku dla większości z nas niecodziennego. Trochę ciężko jest mi przypisać to danie do konkretnego regionu świata, więc załóżmy, że jest polskie pomimo nuty egzotyki jaka się w nim znalazła :)




PODUDZIA Z KURCZAKA
PIECZONE NA WARZYWACH


Składniki na 4 porcje:

8 podudzi z kurczaka
3 marchewki
4 małe korzenie pietruszki
0,5 kg batatów
4 łodygi selera naciowego
2 główki czosnku
2 gałązki świeżego rozmarynu
2 łyżki oleju
2 łyżki masła
2 łyżki mielonej słodkiej papryki
2 łyżeczki kolendry mielonej
sól, pieprz


Większość z Was na pewno wie, że ja nie lubię spędzać dużo czasu w kuchni. Ten przepis jednak wymaga jednak poświęcenia większej ilości czasu...ale warto!

Zacznijmy od przygotowania kurczaka. Należy go opłukać, osuszyć ręcznikiem papierowym i wymieszać z olejem, słodką papryką, kolendrą i solą. Odstawiamy do lodówki, żeby mięso wchłonęło aromaty.


Warzywa trzeba obrać i umyć a następnie pokroić: bataty w dużą kostkę (powinny być to kawałki większe niż w przypadku innych warzyw, ponieważ najszybciej zmiękną), marchewkę w skośne grube plastry, selera w kostkę. Pietruszek nie kroimy. Obieramy także ząbki z jednej główki czosnku.

Na  głębokiej patelni rozgrzewamy masło i wrzucamy marchewkę, pietruszkę, selera i ząbki czosnku. Batatów pomijamy, żeby nie rozmiękły! Warzywa doprawiamy solą i pieprzem i  dusimy przez 10 minut, od czasu do czasu mieszając. 

Podduszone warzywa mieszamy z batatami i wykładamy do naczynia żaroodpornego. Na wierzch kładziemy podudzia z kurczaka (w moim naczyniu zmieściły się tylko 4 podudzia - pozostałe 4 upiekłam w tym samym czasie w osobnym naczyniu). Drugą główkę czosnku przekrawamy na pół i kładziemy przekrojem w dół aby czosnek piekąc się oddał swój aromat. Posypujemy lekko posiekanym rozmarynem.



Wszystko razem wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st.C. na środkowy poziom (dodatkowe podudzia wstawiłam po prostu niżej) i pieczemy przez godzinę. Po tym czasie sprawdźcie koniecznie na najgrubszym kawałku kurczaka, czy upiekł się do samej kości! Jeżeli kupiliście duże podudzia, pewnie będą potrzebowały jeszcze około 15 minut.

Smacznego!

środa, 13 marca 2013

104: Tajska zupa z kurczakiem

Odwiedził mnie dziś mój młodszy braciszek...i powiedział: zrobię Ci tajską zupę. I zrobił. Jest pyszna. Zapraszam Was więc na rozgrzewający gościnny przepis według J. :)


ZUPA TAJSKA Z KURCZAKIEM



składniki na 5 porcji:

2 pojedyncze piersi z kurczaka
4 pomidory
3 papryczki chilli
3-5 cm imbiru
1 litr bulionu warzywnego
1/2 limonki
2 łyżki jasnego sosu sojowego
400 ml mleczka kokosowego
2 cebulki dymki
2,5 łyżki oleju sezamowego
Makaron ryżowy
sól i pieprz



Pomidory zalewamy wrzącą wodą i odstawiamy.
W czasie, kiedy się parzą siekamy drobno dymkę i chilli.

W dużym garnku podgrzewamy bulion warzywny (dobrze mieć taki wywar w zamrażarce).

Na patelni rozgrzewamy jedną łyżkę oleju sezamowego i podsmażamy na nim cebulkę i papryczki wraz z pestkami. 

Obieramy imbir i wyciskamy w prasce do czosnku na patelnię. 

Po krótkim podsmażeniu wrzucamy zawartość patelni do bulionu.

Wracamy teraz do naszych pomidorów: obieramy je ze skórki, kroimy w ćwiartki i usuwamy miąższ z pestkami. Następnie kroimy w kostkę o boku ok. 1 cm. Dodajemy do wywaru.

Kurczaka kroimy w kostkę i podsmażamy na niewielkiej ilości oleju sezamowego z dodatkiem soli i pieprzu.
Po usmażeniu dodajemy do zupy.

Dodajemy teraz naszej zupie charakteru wyciskając do niej sok z połowy limonki oraz dodając mleczko kokosowe i sos sojowy.

Gotujemy na średnim ogniu pod przykryciem przez około 10 minut.

Na 3 minuty przed podaniem zalewamy wrzątkiem nasz makaron ryżowy w garnku lub misce. Dodajemy odrobinę soli i po upływie 3 minut odcedzamy.

Zupę podajemy z garścią makaronu i z posiekanym szczypiorkiem.

Bon Appetit!


poniedziałek, 11 lutego 2013

103: Indyk w sosie teriyaki

Przełamujemy włoski smak i lecimy dziś na inny kontynent, zasmakować Azji...Dzisiejszy przepis ma dwie odsłony - dla ambitnych lub dla leniwych :) Poza tym idealnie wpasowuje się w kategorię "jedzenie do pracy" dla szczęśliwców posiadających w pracy mikrofalówkę...Po zamrożeniu i rozmrożeniu smakuje wyśmienicie! 
Do dań kuchni azjatyckiej zazwyczaj wykorzystuję kurczaka lub wołowinę, jednak tym razem na patelnię trafił indyk...

INDYK TERIYAKI





Składniki na 4-5 porcji:

Ok. 1kg piersi indyczej
2 opakowania sosu teryiaki BlueDragon
Szklanka mrożonego groszku
2 marchewki*
Kilka pędów bambusa (ze słoika)*
1 duża czerwona cebula*
1 mały por*
1 duża czerwona papryka*

400g ryżu (najlepiej jaśminowego)

Mielona kolendra, kminek
Sól i pieprz

*W wersji dla leniwych można użyć gotowej mrożonki do dań chińskich ;)

A w wersji dla ambitnych...
Marchew obieramy, myjemy i kroimy w słupki.
Paprykę kroimy w paseczki podobnej wielkości, co marchewkę.
Podobnie cebulę, pora i bambusa kroimy na kawałki podobnej wielkości.

Wstawiamy osoloną wodę na ryż i gotujemy go al'dente.

Pierś z indyka myjemy i kroimy w niedużą kostkę. Smażymy na niewielkiej ilości tłuszczu, solimy. Po kilku minutach zalewamy sosem teriyaki, smażymy jeszcze przez kilka minut - mieszamy, aby sos się nie przypalił.

Dodajemy posiekane warzywa i groszek oraz przyprawy. Jeżeli sos bardzo zgęstniał możecie dodawać niewielkie ilości wody.

Mięso z sosem możemy od razu wymieszać z ryżem, albo podać ryż polany mięsem w sosie.

Śmaćniego! ;)


środa, 2 stycznia 2013

Setny: Ciasto francuskie z warzywami i boczkiem

Wracam po długiej przerwie :) Różne wydarzenia spowodowały, że nie miałam czasu ani gotować, ani pisać bloga, ale mam mocne noworoczne postanowienie, żeby go reaktywować. Zaczynamy od numeru 100.
Danie, które Wam dziś proponuję zrobiłam wybierając się na domówkę sylwestrową. Na wszelki wypadek zrobiłam foto, a że opinie były jednoznacznie pozytywne - oto przepis pojawia się na blogu!



CIASTO FRANCUSKIE Z WARZYWAMI I BOCZKIEM




Składniki na 6 porcji:

1 opakowanie ciasta francuskiego
Pół małej zielonej papryki
Pół małej czerwonej papryki
1 mała biała cebula
1 duży pomidor
3średnie pieczarki
50-100 g boczku parzonego w plastrach
Odrobina żółtego sera
Oliwa z oliwek
Sól
Suszona bazylia
Suszone oregano


Zaczynamy od włączenia piekarnika: 220 st. C, góra i dół.

Ciasto rozwijamy na papierze do pieczenia na blasze.
Myjemy wszystkie warzywa
Papryki kroimy w paski, cebulę w grube piórka, a pomidora i pieczarki w plasterki.
Plastry boczku kroimy w paseczki.

Ciasto skrapiamy delikatnie oliwą i posypujemy przyprawami. Nie żałujcie soli, żeby danie nie było mdłe, ale też nie przesadźcie - zawsze można dosolić na talerzu ;)

Na cieście układamy 6 plastrów pomidora i rozsypujemy cebulę, paprykę i pieczarki.
Na warzywach układamy kawałki boczku i posypujemy niewielką ilością drobno tartego sera żółtego.

Wstawiamy na środkowy poziom piekarnika na około 20-25 minut, aż brzegi ciasta ładnie się zarumienią (sprawdźcie też czy spód ciasta się przyrumienił - w razie czego przełóżcie blachę na najniższy poziom na kilka minut). Po wyjęciu kroimy na 6 równych porcji i podajemy na ciepło.




Bon appetit!




wtorek, 31 lipca 2012

Dziewięćdziesiąty pierwszy: Konfitura z jabłek z wanilią

W ostatnią niedzielę odwiedziliśmy moją Mamę Chrzestną i dostaliśmy od niej 1,5 kg jabłek - papierówek. Ponieważ były lekko poobijane, trzeba było je szybciutko przerobić. A że z kuchennej szafki puste słoiki już się prawie wysypywały, postanowiłam kilka z nich wykorzystać i zrobiłam przepyszną konfiturę jabłkową z nutą waniliową. Pychota! I dziś proponuję ją Wam w zestawieniu z ostudzonym ryżem - obiad w sam raz na upalny dzień!


KONFITURA JABŁKOWA 
Z WANILIĄ




Składniki na 5 słoiczków:

1,5 kg jabłek (u mnie papierówki)
150g cukru
sok z 1/2 cytryny
2 laski wanilii



Od razu Wam powiem, że praca to dość żmudna, ale jakże opłacalna dla podniebienia smakosza!

Zacznijcie od przygotowania słoików i pamiętajcie o ich wyparzeniu!

Jabłuszka myjemy, obieramy i kroimy w kostkę o boku około 1 cm, wycinając wcześniej gniazda nasienne.
Wrzucamy je do garnka z dużym dnem.
Dolewamy odrobinę wody na dno.
Dodajemy cukier.
Gotujemy na średnim ogniu i staramy się często mieszać, żeby się nie przypaliły.

Gdy jabłka zaczną się rozpadać i zacznie tworzyć się bezkształtna masa dodajemy dok z cytryny i wyskrobane ziarenka wanilii.

Wszystko dokładnie mieszamy.

Konfitura musi być bardzo gorąca kiedy przekładamy ją do słoików.
Po zakręceniu słoik stawiamy na zakrętce i odstawiamy na kilka godzin.

Tak zamknięta konfitura wg teorii ludowych powinna nadawać się do spożycia przez kolejny rok. Ale jest tak dobra, że pewnie się o tym nie przekonam ;)




poniedziałek, 4 czerwca 2012

Osiemdziesiąty drugi: Krem z pieczarek



Sesja sesją, ale student też coś jeść musi. Więc niech student kupi:

250g pieczarek
Kostkę rosołową grzybową

A w domu niech znajdzie:
2 ząbki czosnku
Troszkę śmietany
2 łyżki masła
Pieprz biały
Gałkę muszkatołową mieloną
Sól

i niech mu to na 2 porcje starczy pysznego z pieczarek kremu!

Niech student (nie-student też oczywiście może) umyje i posieka pieczarki byle jak. 
Niech smaży na masełku na średnim ogniu aż się skurczą i zrumienią.
Niech doda wyciśnięty czosnek i przez minutę jeszcze smaży.

Kostkę grzybową niech rozpuści w 500 ml wrzątku.

Niech w garnku zmiesza bulion, pieczarki i przyprawi i...
Niech to wszystko blenderem potraktuje, aż krem gładki powstanie!
Niech do miski naleje i kleksa ze śmietany zrobi.

A jak z grzankami chce, to niech starą bułkę w kostkę pokroi i w piekarniku na blasze w 200 st.C z termoobiegiem przez 5-10 minut rumieni.

Niech zje i uczyć się idzie! A jutro w mikrofali drugą porcje niech odgrzeje!



Na zdrowie!




piątek, 11 maja 2012

Osiemdziesiąty: Wątróbki drobiowe z owocową nutą

Przyznaję, że pomysł na połączenie smaków podpatrzyłam w knajpie...ale nie wiem zupełnie, jak smakowało w oryginale, więc przepis na samo przyrządzenie wątróbek jest mój własny :) W zasadzie to nigdy w życiu nie robiłam wątróbki, bo nie specjalnie za nią przepadam, jak wielu...ale postanowiłam ją dobrze doprawić a połączenie z truskawkami, którymi można ją przegryzać, jest idealne...Dodałam też odrobinę malinowej nuty w postaci zakupionego we Francji malinowego vinaigre (zamiast niego możecie użyć zwykłego octu balsamicznego a pod koniec smażenia dodać odrobinę syropu malinowego).




WĄTRÓBKI Z TRUSKAWKAMI


Składniki na 1 porcję:

20 dkg wątróbek drobiowych
4-5 truskawek
garść roszponki lub rukoli
gęsty sos balsamico (można zrobić samemu)
2 łyżki oliwy z oliwek
3 łyżki malinowego octu balsamicznego 
1 łyżka miodu
sól
pieprz

Wątróbki myjemy delikatnie i osuszamy na papierowym ręczniku.
Na patelni rozgrzewamy oliwę z octem balsamicznym - na średnim ogniu.
Na patelnię kładziemy wątróbki i dość mocno przyprawiamy je solą i pieprzem.

Smażymy około 10 minut na średnim ogniu, aż się mocno zarumienią.
Pod koniec smażenia dodajemy miód i ewentualnie odrobinę syropu malinowego.

Gdy wątróbki przyjemnie skwierczą na kuchence, możemy zająć się ułożeniem pozostałych składników na talerzu.
Truskawki i roszponkę/rukolę myjemy.
Z dwóch truskawek odcinamy szypułki nożem - tak, aby miały płaski koniec.
Kroimy jak na zdjęciu - w cienkie plasterki tak, aby później można było je lekko rozłożyć i postawić.
Pozostałe dwie po prostu kładziemy na talerzy gdzieś między liście roszponki...

Na talerzu malujemy dość obfity szlaczek przy pomocy balsamico. 

Gorące wątróbki prosto z patelni wykładamy na talerz, starając się nie zdemolować dekoracji ;)


Teraz powinno wyglądać przepięknie i smakować zaskakująco dobrze, jak na zwykłą wątróbkę.

Aha i jeszcze jedno: Jeżeli kupicie tylko tyle produktów ile potrzeba na tę porcję, będzie Was ona kosztowała około...2 zł!!!



niedziela, 6 maja 2012

Siedemdziesiąty ósmy: Nadziewane papryki

Dawno temu obiecywałam Wam, że zrobię paprykę faszerowaną nadzieniem, które zostało mi po sylwestrowych pomidorkach. No i wreszcie zrobiłam.



Dodałam do farszu około 20 dkg boczku parzonego pokrojonego w małe kawałki i podsmażonego. Piekłam w naczyniu żaroodpornym z niewielka ilością oliwy.
Z przepisu, którego użyłam od pomidorków została mi połowa farszu i wystarczyło go do nafaszerowania 6 średnich czerwonych papryk.

Piekarnik nastawiamy na 200 st.c na górę i dół i pieczemy 30-40 minut, aż papryki zmiękną i pomarszczą się.

Do tego zrobiłam sos z pomidorów z puszki z dodatkiem bazylii, oregano i odrobiny mielonego chilli.

Danie efektowne i dość sycące, więc spisze się raczej jako dodatek do dania głównego niż przystawka...

Buon appetito!

piątek, 20 kwietnia 2012

Siedemdziesiąty szósty: Rozmarynowy kurczak w śliwkowym sosie

Będzie troszkę bardziej tradycyjnie, niż zwykle...ale jedno pozostaje niezmienne: robi się szybciutko! Jak zwykle wpadłam do domu w okienku (5-godzinnym z resztą...) i oczywiście straszliwi byłam głodna. Słodkie obiady i węglowodany w tym tygodniu już mi delikatnie mówiąc zbrzydły. Miałam ochotę na coś bardziej wyrafinowanego a jednocześnie lekkiego...

ROZMARYNOWY KURCZAK
W ŚLIWKOWYM SOSIE



Składniki (dla 1 osoby):

Pojedyncza pierś z kurczaka
Łyżeczka mielonej kolendry
Łyżeczka mielonego kminku
Łyżeczka suszonego rozmarynu
Sól

Na sos:
6 suszonych śliwek kalifornijskich
2 łyżeczki miodu
Łyżeczka (!) soku z cytryny
Szczypta białego pieprzu



Śliwki zalewamy 100 ml wrzątku w małej miseczce i odstawiamy.
Kurczaka myjemy i oprawiamy, następnie nacieramy wszystkimi przyprawami (solą, kminkiem, kolendrą, rozmarynem).

Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 st.C przez 15-17 minut (grzanie: góra+dół).

Śliwki przekładamy razem z wodą do małego rondelka i dodajemy sok z cytryny i odrobinę białego pieprzu.
Gotujemy na wolnym ogniu aż śliwki dobrze zmiękną i dadzą się rozkawałkować drewniana łyżką. W czasie gotowania można dodawać odrobinę wody, gdy zbyt dużo wyparuje.
Na koniec gotowania (po około 10 minutach) dodajemy miód i mieszamy.
Zestawiamy z fajerki.


Gdy kurczak się upiecze malujemy go sosem i podajemy np. z brokułami i pomidorkami cherry oraz ryżem lub ziemniakami.



Smacznego!

środa, 18 kwietnia 2012

Siedemdziesiąty piąty: Czekoladowe naleśniki z ananasem

Przepis ten powstał w windzie, między parterem a 4-tym piętrem, kiedy wracałam strasznie głodna do domu. Czasu na jedzenie miałam nie za dużo, bo obowiązki czekały, a w lodówce nic gotowego do spożycia. Ale pomyślałam o kupionym kilka dni temu ananasie (za 2 zł!), który na pewno już dobrze dojrzał i czeka aż ktoś go zje. Przyszły mi do głowy naleśniki, bo to danie można naprawdę szybko zrobić! Oczywiście, jak już weszłam do domu, zestroiłam się w fartuch i zaczęłam wyjmować wszystko co potrzebne, okazało się, że nie ma mąki! Ale żądza czekoladowego naleśnika była tak silna, że szybko ubrałam się z powrotem i poleciałam do osiedlowego J
I tym oto optymistycznym akcentem kończę wstęp i zapraszam Was na :



NALEŚNIKI CZEKOLADOWE Z ANANASEM I MIĘTĄ




Składniki na 8 naleśników:

Przepis na ciasto: tutaj
Dodajemy:
 2 łyzki prawdziwego kakao
 Łyżkę cukru

Cały świeży ananas
Dwie garście świeżej mięty
2 łyżki soku z cytryny
Łyżka masła


Proponuję zacząć od pokrojenia ananasa w bardzo drobną kostkę.
Później nagrzewacie dwie patelnie – jedną na naleśniki, drugą na ananasa (na nią wrzucacie łyżkę masła).
Raz-dwa rozrabiacie mikserem ciasto na naleśniki.
Na patelnię wrzucacie ananasa z sokiem z cytryny i dusicie pod przykryciem, mieszając mniej więcej po każdym usmażonym naleśniku ;)
Pod koniec dodajecie liście mięty, do czasu aż zmiękną.
Na gotowe naleśniki nakładamy po dwie łyzki kawałków ananasa (najlepiej tylko na ćwiartkę naleśnika) i składamy w trójkąciki.

Pewnie fajnie by było polać te naleśniki jeszcze jakimś sosikiem, ale niestety zabrakło mi na to czasu i szybkiego pomysłu :( Jeśli macie jakieś pomysły w tym zakresie - napiszcie w komentarzu!




Bon appetit!








poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Sześćdziesiąty ósmy: Pesto z rukoli

Co jakiś czas w serwisach kulinarnych wpadały mi w oko przepisy na pesto z rukoli...Nigdy żadnego nie przeczytałam i spróbowałam zrobić po swojemu. Jednak smak był na tyle...dziwny, że ostatecznie sprawdziłam, czy jest jakiś magiczny składnik. Nie ma. Dlatego z góry Was uprzedzam, że pesto z rukoli ma charakterystyczny, gorzkawy smak i nie każdemu może smakować. W mojej wersji bardzo dużo pomógł intensywny smak podsmażonego boczku :)

PENNE Z PESTO Z RUKOLI
ZE SMAŻONYM BOCZKIEM



Składniki na 4-5 porcji:

500g makaronu penne
250g parzonego boczku
Ser parmezan do posypania na talerzu

Na pesto:

100g rukoli
Dwie garście liści bazylii
50g orzeszków piniowych
4 ząbki czosnku
30g sera Gourmage (lub innego blue)
2 łyżki soku z cytryny
5 łyżek oliwy z oliwek
Sól, pieprz




Wszystkie składniki na sos pesto traktujemy blenderem, aż powstanie w miarę jednolita masa.

Boczek kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na patelni, bez dodatku tłuszczu, bo tłuszcz ma się wytopić z mięska! No chyba, że dorwaliście taki kawał boczku, jak my, w którym prawie nie ma tłuszczu. Aż żałuję, że nie zrobiłam mu zdjęcia w całości, bo szczerze mówiąc w życiu takiego pięknego boczusia nie widziałam!

Makaron wrzucamy do wrzącej, osolonej wody i gotujemy al'dente.

Makaron odcedzamy i najlepiej w garze w którym się gotował mieszamy go z boczkiem i pesto.
Przekładamy do jakiejś "elegantszej" misy i podajemy szybciutko na stół, póki gorące, bo wtedy smakuje najlepiej. (Odgrzewane następnego dnia, też jest całkiem niezłe!)

Na stole możecie postawić tarkę i parmezan na talerzyku, aby każdy mógł sobie go zetrzeć na talerz.



Buon appetito!




piątek, 23 marca 2012

Sześćdziesiąty szósty: Sezon grillowy rozpoczęty!

Już za kilka chwil zaczyna się kolejny piękny i cieplutki weekend. Ten tydzień temu też był całkiem ładniusi, więc spędziłam go w rodzinnej wsi :P rodzinnie grillując. Ale było troszkę niekonwencjonalnie. Z mięsa był tylko boczek, który tata pokroił w grube plastry i mocno przypiekł - aż był chrupiący. Ale gwoździem programu była rybka...


Dzwonka mazurskiego szczupaka
z masełkiem i cebulką



Składniki:

1 dzwonko szczupaka na 1 osobę
1-2 cebulki dymki
1 łyżka masła
przyprawa do ryb

Zaczynamy niewątpliwie od rozpalenia grilla zeby zdążył nabrać odpowiedniej temperatury.
Dzwonka nacieramy przyprawą do ryb i każde kładziemy na osobnym kawałku folii aluminiowej, na tle dużym żeby móc je później zawinąć całkiem.
Cebulkę siekamy na drobną kostkę i posypujemy nią dzwonka.
Na każdą rybkę kładziemy pół łyżki masła i zawijamy każdy kawałek osobno w folię.


Takie zawiniątka kładziemy na grillu i pieczemy ok. 30 minut.

U nas do rybki podaliśmy kiszone ogórki oraz grillowaną paprykę-pokrojona w kostkę i po prostu rzucona na ruszt na jakieś 10 minutek (uważamy żeby się nie przypaliła!)




Mam nadzieję, że posmakuje Wam taki trochę inny grill, a na pewno ucieszy moich wegetariańskich czytelników ;)


Smacznego!

czwartek, 8 marca 2012

Sześćdziesiąty drugi: Sałatka z indykiem, gorgonzolą, suszonymi śliwkami i orzechami włoskimi

Ponieważ w tygodniu obiady jadam poza domem, a nie mam sobie gdzie odgrzać jedzenia, muszę się posilać sałatkami zrobionymi w domu. Zawsze dbam o to, żeby były one pełnowartościowe i nie wyglądały jak jedzonko dla królika ;)
Dziś proponuję Wam jedną z takich sałatek, do której użyłam piersi indyczej z poprzedniego przepisu...Po raz pierwszy użyłam także gotowej mieszanki sałat i jestem bardzo zadowolona z jej zakupu, szczególnie w obliczu panujących cen np. sałaty lodowej...


SAŁATKA Z PIECZONYM INDYKIEM
GORGONZOLĄ, SUSZONYMI ŚLIWKAMI, GRUSZKĄ,
ORZECHAMI WŁOSKIMI I SEZAMEM



Składniki na 1 porcję:

Dwie garści mieszanki sałat
50-70 g pieczonego indyka
30 g sera gorgonzola
Pół małej gruszki
3 małe suszone śliwki
2 orzechy włoskie
Pół łyżeczki sezamu

W zasadzie to trzeba ser, śliwki i gruszkę pokroić w drobną kostkę a orzechy drobno posiekać.

Na talerzu układamy kolejno:
Sałatę
Gorgonzolę
Gruszkę
Śliwki
Indyka
Orzechy
Sezam

Jeżeli chodzi o sos, to ja przetestowałam dwie opcje: gęsty sos balsamiczny i sos miodowo-musztardowy.
Jak je zrobić?
1. W małym rondelku redukujemy pół szklanki octu balsamicznego z łyżeczka miodu. To co zostanie możemy przechowywać przez jakiś czas w małym słoiczku.
2. Mieszamy płynny miód z musztardą delikatesową w proporcji 1:1.

I koniec!


Bon appetit!

niedziela, 4 marca 2012

Sześćdziesiąty pierwszy: Anyżowa pieczeń z indyka

Kupiłam pierś z indyka i postanowiłam ją upiec w jakiejś ciekawej marynacie...Jest to eksperyment totalny i totalnie przepyszny!

ANYŻOWA PIECZEŃ Z INDYKA



Składniki:

Duża pierś indyka
2 ząbki czosnku
3 łyżeczki majeranku
4 gwiazdki anyżu
Łyżeczka soli morskiej
Łyżka miodu
3 szczypty czarnego pieprzu
Olej


Na dno dużego naczynia wlewamy olej i dodajemy wszystkie składniki marynaty.
Pierś indyczą myjemy w chłodnej wodzie i wkładamy do naczynia z marynatą i w niej obtaczamy...

Odstawiamy do lodówki na kilka godzin.

Pierś wraz z marynatą przekładamy do brytfanki.

Pieczemy w 200 st.C przez 1h i 15 min pod przykryciem i następnie 20 minut bez pokrywki, aby mięsko się ładnie zarumieniło.

Po wyjęciu dajemy mięsku ochłonąć, żeby wciągnęło soki.

Jeżeli chcecie podać indyka pokrojonego, warto go pokroić i wstawić do ciepłego pieca na kilka minut.


Smacznego!

czwartek, 23 lutego 2012

Pięćdziesiąty ósmy: Makaron z krewetkami tygrysimi w sosie bazyliowym z ricotty

Strasznie długo wracałam dziś do domu autobusem. I przez cały ten czas byłam strasznie głodna. A wszyscy mówili jakie to dobre rzeczy mają do odgrzania, a ja wiedziałam, że wszystko co miałam znalazło się na wczorajszych grzankach...Ech...
Postanowiłam więc po drodze do domu zahaczyć o Tesco... i słusznie, bo krewetki były w promocji :D

I oto przedstawiam Wam mój dzisiejszy (i jutrzejszy) obiadek (wybaczcie jakość zdjęć, ale bardzo się spieszyłam, bo burczało mi już w brzuszku...):
W sumie za porcję wychodzi jakieś 7-8 złotych...a jakie to pyszne!


TAGLIATELLE Z KREWETKAMI TYGRYSIMI
W SOSIE BAZYLIOWYM Z RICOTTY


Składniki na 2 porcje:

150-200 g makaronu 
20 krewetek tygrysich
3 łyżki ricotty
1/2 szklanki mleka
2 ząbki czosnku
garść świeżych liści bazylii
sok z połowy limonki
1 łyżka masła
1 łyżka oliwy z oliwek
4 pomidorki cherry
parmezan
sól i pieprz

Makaron gotujemy al'dente w osolonej wodzie.

Krewetki płuczemy porządnie pod bieżącą wodą i obieramy z ogonków.
Na patelni rozpuszczamy na średnim ogniu masło i dodajemy oliwy i soku z limonki.
Wyciskamy czosnek i wrzucamy krewetki.
Podduszamy na małym ogniu przez kilka minut.

Do krewetek dodajemy posiekaną bazylię i serek ricotta oraz mleko.
Gęstość sosu regulujemy ilością mleka...
Doprawiamy solą i pieprzem.

Podgrzewamy cały czas mieszając.

Możemy podawać sos na makaronie, albo wymieszać wszystko razem na patelni i dopiero wyłożyć na talerze (ale wtedy trudniej będzie podzielić się krewetkami...   :P )

Podajemy posypane parmezanem z listkiem bazylii i pomidorkami...

 

Buon appetito!







niedziela, 19 lutego 2012

Pięćdziesiąty piąty: Fajita grande

Fajita (czyt.: Fahita) to danie kuchni meksykańskiej. W zasadzie nie ma dokładnych wytycznych, co do składników, dlatego jest to duże pole do eksperymentów.

Fajita to ostra mieszanka warzywno-mięsna podawana z plackami tortilli osobno - tak, aby każdy obsłużył się sam. Do tego można podać sosy: salsa, guacamole i kwaśną śmietanę. U mnie dziś tylko ta ostatnia :)

FAJITA GRANDE


Składniki na 4-5 osób:

 Podwójna pierś kurczaka
Średnia zielona papryka
Średnia czerwona papryka
Pół czerwonej cebuli
Puszka czerwonej fasoli
1 por
2 małe papryczki chilli
2 ząbki czosnku
1 łyżka mąki ziemniaczanej
Płatki suszonego chili - 2 łyżeczki
Słodka papryka mielona - 4 łyżeczki
Kminek mielony - 1 łyżeczka
2 łyżki koncentratu pomidorowego
sól i pieprz

180 g kwaśnej, gęstej śmietany

Przepis na tortille tutaj


Warzywa myjemy i kroimy.
Paprykę w poprzek a później w paski ok. 2 mm.
Pora wzdłuż na pół i w plasterki.
Cebulę w pół-krążki.
Papryczki w krążki.
Fasolę płuczemy w sitku.

Kurczaka oprawiamy i kroimy w drobną kosteczkę.
Nacieramy go solą i mielonym chilli i kminkiem
Smażymy na niewielkiej ilości tłuszczu.
Pod koniec smażenia wyciskamy na patelnię czosnek.

Wszystkie składniki mieszamy w naczyniu żaroodpornym, dodając koncentrat pomidorowy, słodką mieloną paprykę oraz pieprz i podlewamy odrobiną wody.

Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st.C na 30 minut, pod przykryciem.
W tym czasie bierzemy się za robienie i smażenie placków...

Po wyjęciu podsypujemy 1 łyżką mąki ziemniaczanej i mieszamy. Jeżeli uznacie, że sos jest zbyt mało gęsty możecie dodać jeszcze trochę mąki. 

Spróbujcie dania zanim podacie. Możecie je teraz doprawić jeśli uznacie, że czegoś mu brakuje :)


Naczynie z farszem podajemy na stół. Na osobnym talerzu usmażone - najlepiej lekko podgrzane - placki oraz śmietanę.

Każdy zjadacz sam nakłada sobie farsz i zawija placka...










Que aproveche! 


sobota, 18 lutego 2012

Pięćdziesiąty czwarty: Tortilla - przepis podstawowy

Poniżej zamieszczam przepis na meksykańskie placki - tortilla. Przepis i wykonanie jest bardzo proste a koszt jest nieporównywalnie niższy do cen gotowych placków dostępnych w sklepach.



Składniki na ok. 8 placków

1,5 szklanki mąki pszennej
0,5 szklanki wody
1/3 szklanki oleju

Składniki mieszamy w misce do utworzenia jednolitej masy - jeżeli będzie się lepić do rąk, dosypujemy trochę mąki.

Ciasto powinno być zwarte i raczej suche w dotyku.

Zagniatamy je około 10 minut tak, aby je dobrze napowietrzyć.
Formujemy równe kulki wielkości dużej cytryny.
Każdą z nich rozwałkowujemy na podsypanym mąką blacie na grubość ok. 0,5 - 1 mm

Placki przekładamy na rozgrzaną na średnim ogniu patelnię, bez tłuszczu - ceramiczne i teflonowe nadają się do tego najlepiej, bo placek na pewno się do nich nie przyklei.

Smażymy minutkę z jednej i minutkę z drugiej strony.
Placki powinny być lekko zarumienione. Nie powinno się ich smażyć zbyt długo bo zrobią się chrupiące i nic w nie nie damy rady zawinąć...

Placki zawinięte w folię spożywczą możemy śmiało przetrzymać w lodówce przez kilka dni. Co do dłuższego przechowywania nie mam pewności, bo nigdy jeszcze placki nie zostały na tak długo ;)


 
Que aproveche!




czwartek, 16 lutego 2012

Pięćdziesiąty drugi: Lasagne bolognese

Tęsknota wielka złapała mnie za lazanią, bo ostatnio jadłam ją chyba rok temu. A że dostałam z okazji dnia św. Walentego śliczną formę do zapiekania no to nie było już o czym mówić - trzeba było zrobić :)



LASAGNE BOLOGNESE



Składniki dla 6 osób:

15-18 płatów makaronowych
500g mięsa mielonego wołowego/wołowo-wieprzowego
2 puszki pomidorów w kawałkach
1 duża biała cebula
15 dkg mozzarelli
2 łyżki masła
4 łyżki mąki
Kostka bulionowa
2-3 ząbki czosnku
Bazylia i oregano
Szczypta chilli
Sól i pieprz
Oliwa do smażenia



Zacznijmy od tego, że lasagne wymaga sporo czasu na przygotowanie...Bo jak już się ją złoży do kupy razem, to trzeba ją potrzymać w lodówce przez noc...albo co najmniej 4 godziny...Oczywiście, że istnieje wersja przyspieszona - w niej należy płaty makaronowe lekko podgotować i wtedy od razu po ułożeniu warstw można zapiekać.

Tyle w ramach wstępu, przejdźmy do działania...

Potrzebne Wam będzie prostokątne/kwadratowe niezbyt głębokie naczynie żaroodporne.

Cebulę obieramy i drobno siekamy.
Na patelni rozgrzewamy oliwę i podsmażamy cebulkę na małym ogniu a kiedy się zeszkli dodajemy i solimy mięso mielone i smażymy aż straci różowy kolor.
Następnie do mięsa wrzucamy pomidory z puszek i doprawiamy sos przyprawami i wyciśniętym czosnkiem.
Gotujemy to około 10 minut, mieszając i smakując czy dobrze przyprawiliśmy ;)

W małym dzbanku rozpuszczamy kostkę bulionową w około 0,5 litra wrzątku.
Na drugiej patelni rozpuszczamy masło i ciągle mieszając dodajemy mąkę, aby nie powstały grudki.
I dalej mieszając stopniowo dodajemy bulion, aż do uzyskania gęstego sosu beszamelowego.

Teraz możemy rozpocząć układanie.
Dno naczynia smarujemy odrobiną oliwy z oliwek.
Zaczynamy od ułożenia płatów makaronu - powinny one na siebie zachodzić około centymetra, żeby porcje nie rozpadły się przy wyjmowaniu.
Na makaron wykładamy 1/3 farszu mięsnego a na to cienką warstwę sosu beszamelowego.
I znowu: makaron, mięsko, beszamel...
I jeszcze jedna warstwa.

Kończymy warstwą makaronu, którą smarujemy z wierzchu cienko beszamelem.

Naczynie okrywamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na minimum 4 godziny.



Po tym czasie wyjmujemy i posypujemy startą mozzarellą i oregano. Wstawiamy do NIENAGRZANEGO(!) piekarnika i ustawiamy ostateczną temperaturę na 200 st.C z góry i dołu. Zapobiegnie to pęknięciu zimnego naczynia pod wpływem dużej zmiany temperatur :)
Stawiamy raczej na niskim poziomie, żeby nie przypalić sera.

Zapiekamy 25-30 minut, aż ser się ładnie zarumieni.

Po wyjęciu kroimy na 6 równych porcji i zajadamy się ze smakiem :)

Buon appetito!


niedziela, 12 lutego 2012

Pięćdziesiąty pierwszy: Łosoś w cieście francuskim ze szpinakiem

Naszło mnie, żeby spróbować zrobić samodzielnie ciasto francuskie. Skorzystałam z tego przepisu. Ciasto wyszło, ale ja osobiście chyba trochę za bardzo je rozwałkowałam i ciężko było mi zawinąć w nie łososia...
Jeśli nie jesteście mocno zapalonymi kuchcikami to pozwalam Wam pójść do sklepu po rolkę mrożonego ciasta - też jest bardzo smaczne. A w moim wypadku, to była po prostu kwestia ambicji ;)

Dziś więc proponuję Wam Łososia w tymże cieście francuskim zawiniętego wraz z czosnkowym szpinakiem.



Składniki na 5 porcji:

500g filetu z łososia bez skóry
120g świeżych liści szpinaku
1 ząbek czosnku
Opakowanie ciasta francuskiego
1 jajko do posmarowania ciasta
Sól i pieprz

Dodatki:
500 g ryżu (ja użyłam pełnoziarnistego)
Brokuł sparzony we wrzątku




Filet płuczemy zimną wodą, bo jak wiadomo, dzisiaj go nie złowiono ;)
Kroimy na 5 równych porcji.

Liście szpinaku również płuczemy.
Na rozgrzanej patelni na łyżce oliwy z oliwek podsmażamy  przez 30 sekund czosnek i dorzucamy liście szpinaku i parzymy je przez 2 minuty.
Patelnię zdejmujemy z ciepłego palnika.





Ciasto rozkładamy i kroimy na 5 równych pasków o takiej szerokości, aby zmieściły się na nich kawałki łososia.

Na brzeg ciasta kładziemy łososia, a na niego szpinak.





Solimy i pieprzymy.
Ciasto zamykamy podobnie, jak to się robi z pierogami :) i robimy cztery poprzeczne nacięcia

W kubku rozbełtujemy jajko z 2 łyżkami zimnej wody i smarujemy nim ciasto.




Wstawiamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia do piekarnika nagrzanego do 220st.C na 25 minut.

Ja podałam Łososia z ryżem pełnoziarnistym i brokułami, ale tu pozostawiam Wam dowolność :)



Bon appetit!