Dobrze się ten jubileuszowy numerek zdarzył, bo właśnie zrobiłam mój ulubiony, najukochańszy na świecie i najpyszniejszy, moim zdaniem, deser. I to w wersji light. No, może pół-light :P
Poznałam kiedyś kucharza, który mi powiedział, że to trudny do zrobienia deser i przez wiele lat nawet nie spróbowałam go zrobić. A później jak mnie natchnęło, to się odchudzałam i jedzenie śmietany nie było mi na rękę, sami rozumiecie. Ale podpierając się różnymi informacjami, które zewsząd do mnie docierają postanowiłam stworzyć wersję lajtową. Skorzystałam też z książki Gordona, ale już jej nie ufam. Oszukują tam, albo Gordon kiepsko gotuje :P
PANNA COTTA
Light
Potrzebne produkty (3 porcje):
300ml mleka (2 lub 3,5%)
Mały jogurt naturalny (180g)
Laska wanilii
2-3 łyżki cukru pudru
10g żelatyny w proszku
Owoce w syropie (wiśnie/maliny/truskawki/jagody)
Ja użyłam Wiśni w amaretto - pyszne!
Procedura jest troszkę skomplikowana i czasochłonna. Ponadto deser musi tężeć około 3-4 godzin, więc nie próbujcie go robić na ostatnią chwilę!
Mleko wlewamy do rondelka.
Laskę wanilii przekrawamy wzdłuż na pół i przejeżdżamy ostrzem noża, wydobywając pestki.
Wrzucamy je do mleka i podgrzewamy 5 minut na wolnym ogniu.
Dodajemy także cukier - stopniowo i kontrolując smak, żeby nie przesłodzić.
Mieszamy dobrze i zagotowujemy mleko.
Zestawiamy z palnika i dodajemy żelatynę rozpuszczoną w niewielkiej ilości przegotowanej, gorącej wody.
Odstawiamy w chłodne miejsce (ale nie do lodówki!!!) do wystygnięcia.
Do chłodnej mieszanki dodajemy jogurt naturalny i dokładnie mieszamy
Przelewamy do jakichś małych naczynek. Ja wybrałam filiżanki, bo mają kształt w sam raz do panna cotty :)
Przykrywamy folią aluminiową i odstawiamy do lodówki na co najmniej 3 godziny.
Przed podaniem deser trzeba przełożyć na talerzyki, odwracając filiżankę do góry dnem.
Jeżeli nie będzie chciał wypaść, zanurzcie go na kilka sekund do miski z ciepłą wodą.
Deser polewamy syropem owocowym i dajemy też kilka owoców, starając się, aby było estetycznie i dekoracyjnie :)
Buon appetito!
Kocham ten deser...;))
OdpowiedzUsuń